Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/849

Ta strona została przepisana.

wszystkich stron nacierającemu nieprzyjacielowi; 10,000 jednak wyboru wojska rzymskiego wstępnym bojem przebiło się przez zwycięzkie wojsko, i poszło do Placencyi, gdzie tejże nocy Scypion z niemi się złączył.
Po tak sławnem zwycięztwie odmieniła się postać rzeczy; Rzymianie uskromionemi w zbytnem o sobie zaufaniu zostali, padł strach na całe Włochy. Umiał z tak szczęsnych pierwiastków korzystać Annibal, wzmocnił się znacznie posiłkami ze wszystkich stron garnących się do niego sprzymierzeńców, i rozłożył wojska w miejscach dogodnych na zimowe stanowiska. Twierdzą Appian i Liwiusz, iż właśnie wówczas nie dowierzając świeżo sprzyjaźnionym, z przyrodzenia zaś płochym i mniej statecznym w przyrzeczeniu Gallom, których wielką liczbę miał w obozie; kazał porobić dla siebie rozmaitego kroju suknie, a nawet ku głowy okryciu przysposobione włosy. Przebierał się zatem częstokroć, aby był nie uznanym, i mógł sam przez się obchodzić stanowiska i straże, a nie podpadać w niebezpieczeństwo stracenia życia.
Gdy pora wiosenna nadchodziła, świeżo obrani konsulowie, Flaminiusz z Serwiliuszem zebrali liczne wojsko, jak najwcześniej chcąc uprzedzić Annibala. Czuły na obroty nieprzyjacielskie i on wcześnie ruszył ze stanowisk : ale przeprawa przez góry Apeninu w czasy słotne i dżdżyste, i gdy ztamtąd wyszedł, bagna i trzęsawiska, przez które iść musiał, zmniejszyły przez choroby z wilgoci pochodzące, liczbę żołnierzy jego : sam z przeziębienia i trudów ustawicznych oko jedno utracił. Przebrał się nakoniec do pięknych Etruryi krain, i w okolicach miasta Arezyum, gdzie stanął obozem pożądany spoczynek znalazł.
Tam gdy się dowiedział, iż Flaminiusz chciwy sławy, zuchwały i lekkomyślny, szukał tylko pory do okazania dzielności swojej, ażeby go tym bardziej wzruszył i przywiódł do nierozważnych działań, postanowił u siebie drażnić go i oburzać. Jakoż wysłał pod sam obóz rzymski Numidy, którzy częstokroć się ukazując, rozbiegali się okolicznie, paląc i niszcząc rzymskie osady. Nie mógł znieść takowej zuchwałości i zniewagi popędliwy Flaminiusz, i nie czekając na przyjście drugiego konsula, mimo zdanie wojskowej starszyzny, szedł przeciw Annibalowi. Uwiadomiony ten o jego zamysłach, pewen, iż ściganym z jak największym pośpiechem będzie, cofając się i niby uciekając, udał się w kraj górzysty, gdzie przejścia ponad brzegami jeziora Trazymeńskiego, górami ściśnione, były przykre i wązkie. Prowadził tą drogą wojska swoje, i przeszedłszy ją, na wzniesionem, a obszernem miejscu rozłożył obóz: po wzgórkach zaś nadbrzeżnych rozstawił zasadzki, aby gdy wnijdą Rzymianie w ciaśninę, i z boku i z tyłu rażonemi być mogli; a przed oczami mieli obóz na wzgórku z całą mocą wojska tam osadzonego.
Stało się tak, jak przewidział; zaufany w moc wojska, które wiódł, Flaminiusz, wszedł w ciaśniny; wpuszczony bez odporu, gdy się coraz zbliżał ku obozowi, opanowali ztyłu wejście Kartagińczykowie z gór zeszli. Wyszedł przeciw Rzymianom z obozu Annibal : gdy przyszło do boju, a dał umówione zasadzkom hasło, natychmiast ze wszystkich stron otoczeni Rzymianie, lubo mężny dawali odpór, wielką ponieśli stratę. Zgiełk broni, kamienie, drzewa, które na bijących się z gór spadały, krzyki okropne przeraźliwym echem po skałach wielokrotnie powtarzające się : wszystko to razem tak dalece przeraziło stłoczone w ciaśninach Rzymiany, iż gdy i miejsca do boju i sposobności do ucieczki nie było, jedni od broni nieprzyjacielskiej, kamieni i drzew tracili życie, drudzy w tłoku zgniecionemi zostali, wielką część pochłonęły wody Trazymenu. Byli tacy którzy widząc swoich klęskę, rzucali się wśród zwycięzców, przenosząc śmierć nad zniewagę. Flaminiusz poległ na placu, a z nim 15,000 Rzymian. Niektóre półki po mężnym odporze przedarły się przez kartagińskie wojsko, ale zewsząd otoczone, nazajutrz poddać się musiały : rachowano ich do 6,000. Taki zaś był zobopólny w tej bitwie zapał, iż gdy właśnie wówczas przypadło trzęsienie ziemi nader mocne, które kilka pobliższych miast zburzyło, z obu stron, jak twierdzą pisarze, żaden z bijących się, wzruszenia nawet ziemi nie postrzegł.
Jeżeli poprzednicze klęski zadziwiły przyzwyczajonych do zwycięztw Rzymianów, ta sprawiła trwożliwe wzruszenie; nie było jednak tak zamartwiające, iżby się natychmiast całą mocą nie przyłożyli do zabieżenia dalszym niepomyślnościom. Udali się więc do zwykłego w niespodziewanych, a niebezpiecznych przygodach sposobu, obierając, z poruczeniem najwyższej władzy, dyktatora. Wybór nie mógł być lepszy, jak gdy padł na osobę Fabiusza. Mąż ten zasługami, przezornością, dzielnością, sprwowaniem urzędów najpierwszych, doświadczeniem i cnotą znamienity, uznając w zbytniem zaufaniu poprzedników przyczynę zawodu, a więc tylu strat podjętych, postanowił naprawić zwłoką, co niewczesna porywczość zepsuła. Skoro więc przybył do obozu, pierwszem to jego staraniem było, iżby przywrócił dawną karność, która niedbalstwem i pobłażaniem przeszłych wodzów, zupełnie była zaniedbaną. To gdy uczynił wyszedł w pole, i pilne miał oko, na wszystkie obroty Annibala. Zbliżał się niekiedy i przystępował pod jego obóz, ale nie dawał się przywieść do wstępnego boju; postępując ciągle za nieprzyjacielem tak urządzał stanowiska swoje, iż zaczepionym być nie mógł, chociaż zdawało się, iż sam zaczepiał. Nie nadały się chytremu i przemyślnemu Annibalowi zwykłe podejścia, a tymczasem trawiąc poniewolnie czas w bezczynności, czuł, iż coraz słabiejąc, nie tylko korzyść z odniesionych zwycięztw, ale i wojsko nakoniec utraci.
To, co Annihal sprawiedliwie sądził najdzielniejszem przeciw sobie działaniem, Minucyusz namiestnik Fabiusza, mniemał być z wielu podobnemi sobie, skutkiem skrzętności trwożliwej, i bojażni podeszłemu więkowi, w jakim był Fabiusz, właściwej. Narzekali więc na opieszałość i nieczułość wodza, a mnóztwo nierozważne powtarzało ich skargi i narzekania. Uwiadomiony o tem Annibal, pomnażał, ile mógł wojska rzymskiego nieukontentowanie, w oczach ich pustosząc okolice, czyniąc i śmiałe i dotkliwe przegrożki, i podstępując jak najbliżej pod obóz rzymski, natrząsał się z zamkniętych, jakby wynijść nawet i patrzeć na zwycięzców nie śmieli. Ale niewzruszony umysł Fabiusza przenosił dobro kraju nad względy szczególne, i wolał ujść za niezdatnego, niż dogodzić woli swoich, a raczej Annibalowej, który jedynie walczenia pragnął. Wieszał się więc po wzgórkach, nie spuszczając z oka Kartagińczyków, nie dając im jednak sposobności do boju. Skargi, które się zewsząd po obozie wznosiły, doszły nakoniec do Rzymu. Minucyusz wsparty pomocą nieprzyjaciół Fabiuszowych, zyskał nad wojskiem władzę z nim równą. Poddał się nie bez żalu