Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/853

Ta strona została przepisana.

ciw Annibalowi. Najstraszniejszy ten Rzymu nieprzyjaciel, pokonawszy Hiszpany, przeszedł wstępnym bojem Gallji krainy, a wkroczywszy do Włoch, gdy się coraz dalej zaciekał, zaszły mu drogę rzymskie wojska u rzeki Tycynu. Wszczął się natychmiast bój z obustron natarczywy i żwawy, ale gdy Rzymianie przeprzeć Kartagińców nie mogli, a wódz odwodząc od ucieczki pierzchających żołnierzy, w oczywistem zostawał życia niebezpieczeństwie, postrzegłszy to zostawiony na wzgórku młody Scypion, wpadł wśród hufców nieprzyjacielskich, i już zajętego ojca z rąk ich wyrwał. Zdziwione heroiczną odwagą wojsko wielbiło młodzieńca, ojciec chciał wieńczyć jako wybawiciela swego; ale skromny młodzian dość mając na tem, iż powinność żołnierza i syna wypełnił, wieńca z dębowych liści, tak jak był zwyczaj, przyjąć nie chciał.
Przytomny pamiętnej klęsce pod Kannami, gdy z resztą niedobitków dostał się do Kanuzium, a tam dano mu znać, iż Metellus przywodził do tego urzędniki, iżby Rzym opuściwszy u sprzymierzeńców ochrony szukali; wszedł zbrojno wśród zgromadzonych, i wyrzucając im na oczy podłość takowego zamiaru, sam się oświadczył, i drugich do tego przywiódł, iż choćby życie tracić przyszło, ojczystego siedliska nie opuszczą. Nie mając jeszcze lat zgodnych do edylostwa, ośmielił się wraz z bratem swoim stanąć w liczbie starających się o ten urząd. Obruszyła starszych osobliwie takowa (jak ją mienili) zuchwałość; ale lud wdzięczen Scypionom, pamiętny na świeże dowody ich waleczności, nad spodziewanie wszystkich, obudwóch braci, ledwo pamiętnym przykładem na stopniu żądanym umieścił.
Wysłani do Hiszpanji ojciec i stryj Scypiona, gdy tam w boju stracili życie; a nikt nie chciał podjąć się wyprawy do tego kraju, młody Scypion ofiarował się tam służyć ojczyźnie, i jemu wojska w Hiszpanji oddano. Do innych pobudek stawienia się dzielnie, ta wówczas niepoślednia była, mścić się krwi ojca i stryja.
Lubo upokorzeni po przeszłej z Rzymianami wojnie, wzmagali się handlem i przemysłem Kartagińczykowie : w tym zamiarze opanowali wschodnie Hiszpanji kraje, gdzie kruszców kopalnie, sposobność morskiego nadbrzeża, rzeki spławne, ziemi żyżność coraz obfitsze nadawała korzyści. Najznaczniejszą ich była osadą świeżo założona Kartagena, równie dogodnym portem, jako i mocnemi twierdzami znamienita, i w owych okolicach ze wszech miar najużyteczniejsza. Zbliżyli się, czuli na taki wzrost, ku Hiszpanji Rzymianie; a że tam swoje założyli osady, a mocnym narodom trudno trwać długo w spokojnem sąsiedztwie, przyszło do boju, gdzie po różnych lotu odmianach, gdy Scypionowie na placu polegli, zaufani w świeże zwycięztwa Kartagińczykowie, zdobywali się na coraz większe usiłowania, aby z przemocy swojej korzystać mogli.
W takim były rzeczy stanie, gdy mianowany prokonsulem Scypion przybył do Hiszpanji, i tam będącego wojska rządy objął. Pospolite wszystkich było mniemanie, iż zwyczajnym rzezkiej młodości uwiedziony zapałem, od wstępnego boju zacznie; ale równie roztropny, jak waleczny, za rzecz przyzwoitą osądził, nim dzieło rozpocznie, pierwej poznać kraj, w którym miał działać, wojsko swoje i siły nieprzyjaciela, a dopiero zaczynać działania swoje.
Trzy wojska pod znamienitemi biegłością i doświadczeniem wodzami, mieli w Hiszpanji naówczas Kartagińczycy. Magon za stupami Herkulesa, gdzie Kadyx leży, miał swoje stanowisko w kraju Komanów, Azdrubal syn Giskona obozował nad brzegami Tagu przy ujściu jego w morze. Trzeci także Azdrubal w kraju Karpentanów przebywał, wypowiedziawszy wojnę temu narodowi. Te trzy wojska w dwójnasób przewyższały liczbę Rzymian, których nie więcej było nad dwadzieścia tysięcy pieszych, jazdy dwa tysiące.
Gdy przyszło do rady wojennej, powszechne było starszyzny zdanie, aby, nim się siły nieprzyjacielskie złączeniem powiększą, iść na pobliższy obóz nieprzyjacielski. Ale takowej porywczości sprzeciwił się Scypion, twierdząc, iż ile możności rozłączone siły Kartagińców mieć należało; gdy się zaś wojowanie od zaczepienia części jednej ich wojska zacznie, drugie przybywając jej na pomoc, przewyższą nierównie moc zaczepników, i kroki ich dalsze nieskutecznemi uczynią. Ściągnął takowym odporem powszechną na siebie naganę, i choć zdawało się w pierwiastkach osobliwie, zmniejszać ufność, którą w nim wojsko miało, wolał jednakże znieść na czas, takowy sławy swojej uszczerbek, niż podawać swoich w jawne niebezpieczeństwo. Trwał więc spokojnie w obozie przemyśliwając, jakimby sposobem najdogodniej mógł rozpocząć wyprawę swoję, przekonanym u siebie będąc, iż pierwszy krok dobrze zdziałany skutkami następnych włada.
Z ustawicznego badania dowiedział się, iż między wodzami nieprzyjaciół zwyczajna przy równości pierwszeństwa była niezgoda. Nie znosili się z sobą tak, jakby należało, aby rzecz szła porządnie i ciągle. Ztąd pochodziło, iż najcelniejsze ich siedlisko w Hiszpanji Kartagena, nie miała należytego opatrzenia, i tysiąc tylko żołnierzy jej strzegło. Przedsięwziął zatem korzystać z takowej niebaczności, i nie zwierzając się nikomu, pod pozorem innej wyprawy, zbliżał się coraz bardziej ku owemu miastu. Dopiero domyślać się poczęli o jego zamyśle Rzymianie, gdy się ujrzeli pod Kartageną.
Nagły szturm przestraszył wielce oblężonych, i byliby za pierwszym wstępem zdobyli miasto Rzymianie, gdyby na innego trafili obrońcę. Był to Magon rządca miasta, mąż waleczny, roztropny i wielkiego w rzemieśle wojskowem doświadczenia. Lubo więc niespodziewanie napadniony, nie stracił serca i przytomności, i z małą liczbą broniących takowy dał odpór, iż mimo największe Rzymian i wodza samego, który się nie oszczędzał, wysilenia, z niemałą stratą do swoich stanowisk wrócić musieli.
Widok nieuskutecznionego dzieła wzmógł oblężonych; zewsząd się słyszeć dawały okrzyki, naigrawania, i chlubne przegróżki; odparte hufce rzymskie szły nazad ze wstydem i rozpaczą, ale Scypion z tego samego powodu wziął otuchę, iż co przedsięwziął do skutku przywiedzie. Trzymał więc przez czas niejaki wojowników swoich w nieczynności, a sam wszelkich ku wykonaniu dzieła używając sposobów, gdy postrzegł, iż część miasta, którą otaczały wylewy wodne, nie była dostatecznie opatrzona, a zaś wody ze zwrotem morza zmniejszały się, o tej właśnie porze, puścił przez nie w bród żołnierzy swoich. Gdy więc, ile w nocy, razem na niespodziewające się bynajmniej straże wpadli; wszczęła się niezmierna w mieście trwoga; z murów spędzeni zwiększyli ją, a tymczasem z drugiej strony wyłamali drzwi u bram Rzymianie : wpadli zatem w miasto, i poszło na rabunek. Magon schroniwszy się do zamku, i widząc się