aby zewsząd Tebany otoczyć, w tem całą nadzieję zwycięztwa zasadził, iżby ich szyk przerwać mógł. Zebrał więc w jeden hufiec najwaleczniejszych, których miał wojowników, chcąc nagłem wpadnieniem pomięszać przeciwniki. Postrzegł to Kleombrot, i gdy swoich do kupy ściąga, nie dał mu czasu z półkiem wybranej młodzieży Pelopidas, i tak żwawo nań z jazdą swoją natarł, iż ustępować z placu Spartanie musieli. Nadszedł w tem ogromny hufiec Epaminondę mając na czele, i co była zaczęła jazda, tak szczęśliwie dokonał, iż mimo najżwawszy odpór doświadczonych z waleczności Spartanów, Kleombrot i najcelniejsi wodzowie polegli na placu.
Cztery tysiące wojowników ten sam los spotkał, a samych Sparty obywatelów przeszło tysiąc zginęło. Klęska ta stała się Tebanów ocaleniem, a w tem okazała się szacowna czułość Epaminondy, gdy najpomyślniejszem dla siebie zdarzeniem to wówczas uznał, iż mając żyjących jeszcze rodziców, zwycięztwem ich swojem pocieszył. Mimo tylą jednakże przyczynami sprawiedliwej radości, żal krwie rozlanej, a zatem cierpiącej ludzkości, hamulcem był zbyt żywego z początku uczucia prawego męża, i gdy z pierwszego zapału opłonąwszy smutek i pomieszanie okazywał, o przyczynę spytany wyznał : iż zbyt się był uwiódł miłości własnej powabem, następna zaś uwaga, a z niej smutek, ukaraniem była takowej zdrożności.
Ządali zwyciężeni, iżby im wolno było pogrześć zwłoki na placu ległych; nie odmówił tej ostatniej zmarłym przysługi. Sądząc zaś, iż wieść tak wielkiego zwycięztwa nadarzy Tebanom sprzymierzeńców, słał posłów do greckich narodów. Wyprawiony do Aten źle był przyjęty, i nawet mu odpowiedzi nie dano, co pochodziło z zazdrości między sąsiadami zwykłej, i z reszty względów dla Sparty, a ztąd najbardziej, iż obawiali się Ateńczycy, iżby tak nagły wzrost dotąd poniżonych Tebanów, nie był uciążliwszym jeszcze dla nich, niżeli niegdyś przemoc Lacedemonu.
Zaczepieni od Lacedemończyków Arkadyanie, lubo pod wodzem Likomedem odnieśli nad nimi zwycięztwo, nie mając jednak sił dostatecznych do dalszego odporu, udali się do Tebanów żądając pomocy. Wsparł ich sprawiedliwe żądanie Epaminondas, i poruczono mu władzę nad wojskiem posiłkowem. Nauczony smutnem doświadczeniem, jak nieznośnym jest ciężar wojny w własnym kraju, tak się z wyprawą pospieszył, iż nim się zgromadzili nieprzyjaciele, on wszedł w ich kraj, i pierwszyto był od początku Sparty przykład, iż w granicach swoich ujrzeli nieprzyjaciela. Zwycięztwo pod Leuktrami tak wzmogło Tebany, iż którzy ledwo się na sześć tysięcy zbrojnego żołnierza zdobyć mogli, we czterdzieści tysięcy do Lakonji weszli. Pomnożyli wprawdzie liczbę sprzymierzeńcy, a oprócz nich mnóztwo ochotnika rachowano. Na cztery części rozdzielili wojsko swoje Epaminondas z Pelopidą, i nie znajdując odporu, wiele osad greckich od przymierza ze Spartą odwiedli : te zaś, które im sprzyjały, żadnego dla siebie nie znalazły względu.
W tak uciążliwych okolicznościach zostając Spartanie, udali się do Ateńczyków, żądając od nich wsparcia. Minęły były owe czasy, w których dumni walecznością; i mocą wyszli byli z obrębów owej pierwszej wstrzemięźliwości swojej, która ich w własnym kraju zatrzymywała. Zwycięztwa Lizandra i Agiezylausza, zbyt wzniosły ich zapał wojenny, i nie dosyć mając na sławie nabytej, chcieli dawać prawa wszystkim Grecyi narodom. Zrazu nie dali się ująć Ateńczykowie : powtórzone jednak upokorzonych prośby zmiękczyły ich, i gdy lud na wyprawę posiłkową zezwolił, wyznaczyli jej wodzem sławnego wojennemi dziełami Ifikrata. Przyjął tym chętniej włożony na siebie ciężar, iż znajdował w Epaminondzie i Pelopidzie, godnych siebie przeciwników. Dwanaście tysięcy wybranej młodzieży wiódł z sobą, i wszystko czego tylko było potrzeba, do uskutecznienia lak ważnego dzieła, napogotowiu miał obficie przygotowane.
Odgłos tak wielkiego Lacedemonu wsparcia, nie zastraszył Epaminondy. A że czas wymierzony rocznej władzy nad wojskiem już był na schyłku, postanowili z Pelopidą i z tej, która im zostawała korzystać pory, i z licznem wojskiem wtargnęli w kraj nieprzyjacielski. Czujny na wszelkie obroty Tebanów Agiezylausz zaszedł im drogę : gdy czyniono przygotowanie do potyczki, wyszedł z obozu Epaminondas, i tak dobrze ukrył przedsięwzięcie, iż tejże samej nocy stanął pod Spartą, która żadnego opatrzenia nie miała. W ręku jego było naówczas zburzyć to sławne następców Likurga siedlisko : przemogła jednak nad chęcią zemsty i powabem sławy, wspaniałość umysłu; nie chciał korzystać ze słabości nieprzyjaciela, i podawać Tebanów w nienawiść innych Grecyi narodów, gdyby Spartę zburzyli. Dość więc mając na upokorzeniu zbyt niegdyś dumnych wojowników, z przyległych okolic wielkie zabrawszy plony, wracał nazad do obozu, gdy tymczasem ostrzeżony Agiezylausz, inną drogą zmierzając ku swojej stolicy, wzmógł już prawie rozpaczających mieszkańców.
Dowiedziawszy się o przybyciu do Sparty Agiezylausza Epaminondas, wiódł tam powtóre wojsko swoje, a że w czasie jesiennym rzeka Eurotas, którą przebywać trzeba było, tak była wezbrała, iż zdawało się jej przebycie niepodobne; szukał jednakże sposobów przejścia, i chociaż na drugim brzegu stali w szyku Lacedemończycy, nie zatrzymało to go w przeprawie, i tak żwawo na nich natarł, iż się ku miastu cofnęli, a on wzgórek opanowawszy, tam obóz swój rozłożył. Nie śmieli wyjść z miasta Spartanie, i lubo ich wielokrotnie, zwłaszcza Agiezylausza, do boju wzywał Epaminondas, wolał ten zawołany bohatyr ponieść hańbę lękliwości, niż puszczać na los niepewny całość ojczyzny swojej. Odpierał więc mężnie powtórzone wielokrotnie najścia Tebanów, i gdy tak z jednej, jak i z drugiej strony w owych sporach, równa prawie była strata, niemogąc Epaminondas przeprzeć walecznych siedliska własnego obrońców, odstąpił od Sparty, i zburzywszy okolice, do kraju swego powrócił.
Jeżeli z upokorzenia Lacedemończyków zbyt wyniosłych zwycięztwami zyskał sławę Epaminondas, zwiększył ją nierównie bardziej szacownem jej użyciem. Posiadali od dawnego czasu gwałtem wydarte osady Messeńczyków Lacedemończykowie, samej nawet ich stolicy ledwo się ukazywały ślady, a uciśnieni mieszkańcy szukali, gdzie mogli, schronienia. Zebrał ich względny zwycięzca, w dawnych stanowiskach osadził, i do tego przywiódł współziomki swoje, iż własnym kosztem dźwignęli z ruin Messenę.
Gdy do Teb powrócił, znalazł lud na siebie oburzony, do czego się najwięcej przyczynił herszt nieprzyjaciół jego Menelkamas. Ten zazdrością przejęty, iż nad siebie
Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/861
Ta strona została przepisana.