Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/862

Ta strona została przepisana.

Epaminondę z Pelopidą przeniesionych widział, udał przed pospólstwem, jakoby najwyższą władzę posiąść zamyślali, i dla tego, lubo im prawo dłużej nad rok władzy nad wojskiem zabraniało, własnym domysłem przewlekli tę porę, sposobiąc powierzone sobie wojsko do wykonania zamysłów swoich. Oburzyła tak bezczelna potwarz popędliwego Pelopidę : zamiast więc własnego usprawiedliwienia, szeroce rozwodził współobywatelom hańbę i wstyd, na który zasługiwali, dając się powodować podlej zazdrości, i przesądom ludzi niegodnych piastować urzędy, i na to tylko jedynie czuwających, aby lekkomyślności swojej i żądzom niepohamowanym zadosyć uczynić mogli. Lubo wielce dla zasług swoich, i biegłości w kunszcie wojennym poważanym był, śmiałe wyrazy obraziły lud; z tego więc powodu, iż wraz z Epaminondą bez dołożenia się zwierzchności zatrzymali władzę, powszechny powstał okrzyk, iżby surowie ukarani zostali.
Zabrał naówczas głos Epaminondas, i gdy wrzawa ustała, tak mówić począł : « Łączycie niesprawiedliwie w oskarżeniu ze mną Pelopidę : nie na to więc głos zabieram, abym się od kary uwolnił, ale iżbym oczyścił przyjaciela z niesprawiedliwego zarzutu. Przeszedłem czas władaniu określony, i w tem winnym się być uznaję, alem go przeszedł dla waszej usługi, i skutek usprawiedliwił działanie moje. Poddaję się karze, ale nim życie utracę, o to was jedynie proszę, abyście podali następcom waszym do wiadomości, dla czego ginę. Tracę życie dlatego, żem pierwszy w Lakonią wstępnym bojem wkroczył, i pokonał dumnego nieprzyjaciela. Tracę życie, żem przemoc Sparty znękał, Arkadyą wzmógł, Messeńczyków sprzymierzeńców naszych gwałtownie ruszonych, wprowadził w ich ojczyste siedliska. Tracę życie dla tego, iż mojemi zwycięztwy wzniosłem moc i siłę waszę. Wyryjcie to na moim grobowcu, a ja z ochotą życie położę. » Ledwo to wyrzekł, lud rozrzewniony uznał niesprawiedliwość już nastąpić mającego wyroku, i powtórzonemi okrzyki oświadczył wdzięczność walecznym wodzom.
Alexander tyran Fery tak gwałtownie używał nabytej władzy, iż poddani nie mogąc znieść jego okrucieństwa, słali posłów do Tebanów, żebrząc, iżby ich z nieznośnego jarzma uwolnili. IN ie zdało się ludowi wojny zaczynać, pókiby wprzód łagodniejszemi sposoby nie skłonili tyrana do lepszego obchodzenia się z poddanemi. Gdy więc wysłali w poselstwie Pelopidę, i ten zbliżał się ku jego stolicy, wyszedł zbrojno przeciw niemu Alexander, i gwałcąc prawa narodów, pojmał go i w więzieniu osadził. Skoro ta wieść do Teb doszła, wypowiedziano wojnę Alexandrowi. A że rząd nad wojskiem nieprzyjaciołom Epaminondy oddano, lubo ze wzgardą odrzucony, stanął w liczbie ochotników, i szedł na zemstę krzywdy narodu i wyzwolenie przyjaciela swojego. Wydała się zaraz niezdolność wodzów w pierwszych krokach. Zwyciężeni od Alexandra, cofać się musieli, i gdy on ich ścigał, i w takim rzeczy już były stanie, iż się ostatniej klęski obawiać trzeba było, powstali przeciw niezdatnym wodzom żołnierze, i przymusili Epaminondę, żeby na ich czele stanął. Usprawiedliwił skutek ich żądanie : zwrócił cofające się półki, i powtórzonem zwycięztwem wymógł na Alexandrze, iż oddać musiał dotąd w więzach trzymanego Pelopidę.
Powróciwszy do domu, korzystał z pokoju, uskramiając, ile możności, łakomstwo celników, zbytki możnych, zgoła wszystko to czyniąc, co być z użytkiem krajowym widział. Przykład jego, gdyż żadnych korzyści z usług swoich nie pragnąc, trzymał się ścisłe w obrębach ubóztwa, więcej jeszcze zdziałał, niżeli powtórzone namowy, i jeżeli naśladowców zupełnych nieznalazł, przynajmniej do tego majętnych przywiódł, iżby bogactw swoich na złe nie używali. W tych był właśnie działaniach, gdy przyszła wieść o śmierci Pelopidy. Waleczny ten wódz będąc wyprawionym przeciw tyranowi Alexandrowi, zbyt uwiedzony popędliwym zapałem, gdy uciekających przed sobą gonił, oddaliwszy się od swoich, obskoczony od nieprzyjaciół, mimo najwaleczniejszy odpór życie utracił. Niezmierny żal uczuł z śmierci przyjaciela i towarzysza : nie tak go jednak obchodziła własna strata, jak ta, którą kraj ponosił, postradawszy doświadczonego obrońcę : czuł i to, iż cały ciężar służenia ojczyznie na niego się zwalił, a czuł tym dotkliwiej, że nie widział, kogoby po sobie zastawił następcą.
Śmiercią Pelopidy ośmieleni nieprzyjaciele Tebanów, powzięli nadzieję zemsty tylu klęsk poniesionych, na czele ich byli ci, którzy najwięcej szkodowali, Spartanie; szukali więc tylko pory sposobnej do uskutkowania zamysłów swoich. Nadarzyła się wkrótce. Tegeanie i Mantynejczykowie razem obchodzili uroczyste igrzyska na cześć Jowisza w Olimji : że zaś podczas wojny ostatni z nich przywłaszczyli sobie byli skarby w świątnicy Jowisza zachowane, obawiali się, aby od Tegeanów do ich przywrócenia przymuszonemi nie byli, wypowiedzieli wojnę dawnym sprzymierzeńcom swoim. Udali się ci prosząc o wsparcie do Tebanów. Szukający przyczyny do zaczepek Lacedemończykowie, przyrzekli dać pomoc Mantynejczykom.
Wszczęła się więc wojna, i wysłany na czele Tebanów Epaminondas, gdy mniemał, iż tylko ze Spartanami walczyć będzie, zastał wraz z nimi na pomoc przybyłych Ateńczyków; że więc wysławszy wojska Sparta opatrzoną nie była, zwrócił tam nagle swoich; ale przestrzeżony o tym zamyśle Agiezylausz, zebrał co mógł sposobnego do bitwy ludu, i tak opatrzył stolicę, iż przybywszy pod nię Epaminondas, większy niż się spodziewał znalazł odpór, i ze stratą swoich dość znaczną odstąpić musiał. Obawiając się, aby ten zawód, tak u swoich, jako i u sprzymierzonych nie sprawił złych skutków, osądził za rzecz potrzebną wstępnym bojem wesprzeć zawiedzione nadzieje, ufność wojska i sławę ojczyzny. Zbliżył się zatem do obozu nieprzyjacielskiego, i gdy równą w nich znalazł ochotę; wszczęła się owa pamiętna bitwa pod Mantyneą, którą dokładnie opisał świadomy kunsztu wojennego Polibiusz, i którą za najdoskonalsze w tej mierze prawidło kładzie.
Pierwsze wzruszenia Tebanów tak były rozrządzone, iż zdawało się, jakoby nie do bitwy, ale do odwodu zmierzały. Oszukani Lacedemończykowie, mniemali, iż się nieprzyjaciele w obozie zamkną i tam ich czekać będą, rozpuścili więc szyki swoje; ale skoro to postrzegł Epaminondes, nagłym zwrotem stanął w gotowości do boju i szedł przeciwko nim. Rzecz ta niespodziewana strwożyła niegotowych, iż ledwo wodzowie mogli ich do jakiegokolwiek porządku przywieść : zamiast więc najścia, jak się z początku spodziewali, przyszło im dawać odpór. Stanęła na jednem skrzy-