Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/894

Ta strona została przepisana.

ojca jego posiłków. Z temi gdy przybył, a postrzegł, iż zwyczajnemi podstępy, wraz z tym przeciw któremu go wezwali, zniszczyć chcieli, złączył się z rodakami swojemi, i wspólnie przymusili Greków, do zadosyć uczynienia ich żądaniom. Nie dosyć jeszcze na tem mając, przebywszy wstępnym bojem Macedonią, zbliżył się do Tessaloniki : ta gdy się sowicie okupiła, opanował Dyrachium, miasto portowe, handlowne i ludne nad morzem Adryatyckiem. Byłby i dalej rozciągnął granice państwa swojego, ale walecznego znalazł przeciwnika w osobie Sabiniana wodza Greków; ten póki żył nie pozwalał mu dalej wkraczać w kraj, który miał sobie ku straży powierzony.
Dotąd narod Ostrogotów pod dwoma rządcami zostawał, i lubo nierównie większa część była pod władzą Teodoryka z roku Amalów, reszta jednak miała na czele także Teodoryka zyzowatym zwanego. Ten według okoliczności, raz przyjazny, drugi raz niechętny Amalowi, gdy w roku 481 życia dokonał, od tej pory Teodoryk Amal nad powszechnością całego narodu Gotów północnych panować zaczął. Pierwszem jego w tym stanie dziełem, była nowa przeciw Grekom wyprawa, ta się zakończyła zyskowną ugodą, gdy wzamian za Dyrachium, część Dacyi i Mezyą otrzymał, i odtąd w mieście jej stołecznem mieszkanie sobie obrał. Przyjął był na siebie obowiązek zasłaniać Greki od sąsiedzkiej napaści, przez co i sam własność swoję świeżo nabytą oszczędzał. Gdy się więc do granic zbliżali Bułgarowie, nie dopuścił im dalszego przejścia, a pokonawszy w bitwie, do zwrotu przymusił. Wydała się wówczas jego waleczność, gdy wodza ich Liberta w szczególnym sporze, szkodliwie ranił, czem strwożone barbarzyńców gminy, z placu bitwy ustępując, ledwo przywódcę swego uniosły.
Przywykłe do bojów narody Gotów, za złe miały rządzcy swemu, iż zawarłszy z Grekami pokój, trzymał je w bezczynności, do której przyzwyczajonemi nie były. Gdy więc to nieukontentowanie coraz się zwiększało, a z zażalenia, przychodziło już do pogrożek, przymuszony był do zerwania przymierza. Zebrawszy więc liczne wojsko, a pustosząc okolice zbliżył się, nie znalazłszy żadnego odporu, do samego Konstantynopola. Przestraszony Zenon, słał posły wzywając go do siebie. Gdy się stawił, wymógł na cesarzu odstąpienie prawa, które mógł mieć do włoskich krain, już nie w dzierżenia jego zostających : Teodoryk ze swojej strony przyrzekł, gdy je odzyska, hołdownictwo, a nadto w każdej potrzebie posiłek i wsparcie. Przestał na tem z ochotą Zenon, zwłaszcza, iż rzecz nie swoję dawał, a zsyłając do Włoch Goty, pozbywał się zbyt niebezpiecznych sąsiadów.
Część ta rozdwojonego od Konstantyna państwa, której Rzym był stolicą, gdy poszła w łup barbarzyńcom, ostatni z nich Odoakr wódz naówczas Herulów, ją posiadał, męztwem równie, jak cnotą i przymiotami znakomity. Skoro z Konstantynopola powrócił Teodoryk, przygotowania czynić zaczął ku tej wyprawie, w której gdy zysk i sławę upatrywał, równie go do niej wiodła i zemsta narodu własnego, ile że pierwej pod Alarykiem, już był kraje owe posiadał. Rok cały zszedł na przygotowaniu, dopiero w następnym, gdy się już ku zimie zabierało, nie wojsko, ale cały naród Ostrogotów ruszył się ze stanowisk swoich. Nie mógł tyle okrętów zebrać Teodoryk, iżby były dostateczne ku przewiezieniu morzem tak wielkiej gromady. Szedł więc przez kraje nadbrzeżne, i chociaż te dość były żyżne, nie mógł jednak dostarczyć tyle żywności, ile było potrzeba. Atoli lubo głód dokuczał, a ztąd i zaraźliwe choroby, szli jednak zagrzani przykładem wodza, równie wytrzymującego niedostatek, pracę i osłabienie.
Nad brzegami jednej rzeki, znaleźli z drugiej strony broniące jej przebycia liczne wojsko; byli to Gepidowie, których wiodł do boju ich król Trazyla, następca Alaryka. Chęć sławy, zdobycz Włoch, rozpacz nakoniec tak dzielnie wzmogła Goty, iż mimo warowne z drugiej strony brzegi, za przywódcą swoim rzucili się w rzekę szeroką, bagnistą, i trudną ze wszech miar do przebycia. Pierwszy przepłynął Teodoryk, tak żwawo wpadł na Gepidy, iż nie mogąc wstrzymać dzielnego zapędu, mięszać się i ustępować zaczęli. Przybywające coraz świeże Gotów gromady wzmogły pierwszych natarczywość; a gdy król Gepidów mężnie stawając, poległ na pobojowisku, naówczas ostatki ich wojska poszły w rozsypkę : noc zaszła ocaliła ich życie. Obfity w żywność obóz zwyciężonych, zasilił zwycięzcę, i w dalszem ciągnieniu stał się dostatecznym ku wyżywieniu całego wojska. Nie zastawiając się więc na placu bitwy Teodoryk, gdy się coraz bardziej ku Włochom zbliżał, zaszedł mu drogę Baza, król Bułgarów, ale gdy przyszło do bitwy, nie zdołał dać odporu, i równie jak Trazyla, życie utracił.
Nie mając już więcej przeszkody do uiszczenia zamysłu swego, stanął na granicach włoskich, w miesiącu marcu. Zatrzymawszy się nieco, a przemyśliwając, tak dalej postępować miał, dowiedział się iż Odoakr, zebrawszy wojsko i wzmocniwszy je różnych sprzymierzonych narodów posiłkami, czekał na niego nad brzegiem rzeki Sonzo, niedaleko Akwilei. Rzeka była głęboka, most na niej z obu stron oszańcowany, wojsko przejścia broniące pod mężnymi biegłym wodzem liczne, rządne i doświadczone. Rozłożył obóz swój niedaleko nieprzyjaciela z drugiej strony Teodoryk; a w tem niemały błąd popełniwszy Odoakr, iż zaraz na znużone Goty nie natarł, gdy dał im czas przez dni kilka do odpoczynku, w bitwie, którą z nim zwiedli pokonanym został, i nie dowierzając szańcom, któremi stanowiska swoje opasał, schronił się z resztą swoich do Werony. Tam gdy się nowemi posiłkami zmocnił, zaszedł drogę zwycięzcy, tak zas ukrył ciągnienie swoje, iż wśród nocnego spoczynku, wpadł w obóz Gotów, i byłby ich pewnie poraził, gdyby już uciekających swoich Teodoryk nie zwrócił. Z obu stron najżwawszy był bój, i przez długi czas zwycięztwo niepewnie. Przemogli nakoniec Gotowie, a waleczny Odoakr ledwo ucieczką ratował życie. Zamknął się zatem w Rawennie stolicy swojej; Teodoryk zaś zwrócił się do Medyolanu : ten gdy posiadł, a potem Pawią, tam zimę przepędził, czyniąc dalsze przygotowania ku dokonaniu zamysłów swoich.
Jakoż na początku wiosny, gdy wojska swoje ściągnął pod Rawennę, i opasawszy ją dokoła, odjął sposób do wyżywienia mieszkańcom, przymuszony głodem Odoakr wszedł z nim w ugodę, przez którą do wspólnictwa władzy przypuszczając, wpuścił go do swojej stolicy. Że najwyższa władza podziału nie cierpi, Teodoryk z uszczerbkiem niemałym sławy swojej dowiódł. Wkrótce albowiem wśród biesiady własną ręką cios śmiertelny Odoakrowi zadał, i odtąd nie czekając na potwierdzenie Zenona, greckiego cesarza, królem wło-