podał mu swoję czaszę z trunkiem w śniegu ochłodzonym; z której gdy król się napił, a pragnienie nasyciwszy, czaszę Arnoldowi podawał; powstał z miejsca gniewem zapalony zwycięzca, i rzekł do króla : « Niech ten człowiek nieprawy, trunku dla ciebie danego nie kosztuje, ponieważ wedle chwalebnego zwyczaju u nas Arabów, toby mu życie ocaliło. » Wyrzucać zatem począł Arnoldowi iego okrucieństwa nad jeńcami : zamiar zuchwały, iżby Mekkę i Medynę posiadł : złamanie przymierza : i w takowym zapale, gdy mu ku ocaleniu życia przyjąć wiarę swoję nakazał, a on ten nakaz ze wzgardą odrzucił, dobywszy pałasza, własną ręką głowę mu uciął. Przeraził takowy widok Lucyniana, i równego się losu dla siebie spodziewał; ale go zabezpieczył w tej mierze Saladyn, oświadczając się, iż dalekim jest od okrucieństwa ku równym sobie, ale zgwałcone od Arnolda prawa ludzkości, słuszną i ze wszech miar należytą na niego ściągnęły karę.
Po tak wielkiej porażce o tem tylko myśleli zwyciężeni, jakby życie ocalić; opuszczali więc przed przybybyciem jeszcze Saladyna siedliska swoje. Tyberyadę więc, Akrę ale Ptolomaidę, Jaffę albo Joppe, Cezareę, Nazaret, Seforę, Sydon i Berytę opanował. Szedł potem do Jerozolimy, gdzie się była wielka część zbiegłych zamknęła, ale i ci skoro się zbliżył, weszli z nim w ugodę, przez którą zyskali za pewną opłatę wyjście, a Luzynian wolność. Zostawał jeszcze Tyr do zdobycia, miał sto portem zawołanym i mocnemi twierdzami znamienite. Od morza je więc okrętami, sam zaś do lądu na czele wojska swojego dobywał; ale gdy nadeszła Chrześcian flota, i zniszczyła jego okręty, nic nie sprawiwszy odstąpić musiał.
Na odgłos zwycięztw Saladynowych zebrało się znaczne wojsko krucyaty, i morzem przybyło do Tyru; zmocnieni niespodziewanemi posiłkami Chrześcianie, wyszli w pole, i blizkie Trypolu miasto Akkę, w którem dziesięć tysięcy zbrojnego ludu było, oblegli.
Szedł swoim na odsiecz, skoro się o tem dowiedział przyszło do bitwy, przez dwa dni walczyły z soba wojska, nakoniec z znaczną stratą swoich z placu ustąpić musiał; jednakże choć wówczas nadzieję wsparcia utracili oblężeni, trwali statecznie i mężnie w odporze swoim.
Po mniej szczęśliwej wyprawie, gotował się na nową, gdy odebrał wiadomość od syna swojego z Alepu, iż przybyła nowa z Europy Krucyata, z przeszło 200,000 zbrojnych złożona, pod przywództwem Fryderyka Barbarossy cesarza, zbliżała się do Konstantynopola, zmierzając ku Syryi. Słał natychmiast do kalify mieszkającego w Bagdacie, do jedynowładców Syryi, Mezopotamji, Iraku i innych krajów posły, żądając pomocy, zwłaszcza, iż szło o powszechne wszystkich ocalenie, przeciw tak wielkiej Chrześcian wyprawie. Sam zaś hołdownikom swoim nakazał, iżby jak najśpieszniej z ludem swoim przybywali do jego obozu.
W niepewności losów wojennych obawiał się, iżby to, które zebrał wojsko, mogło się oprzeć nierównie większej liczbie, ale śmierć niespodziewana Fryderyka cesarza uśmierzyła troskliwość jego. Zmięszane albowiem stratą wodza Krucyaty wojska, bez rządu i karności zostając, wiele klęsk doznały : głodem i niewczasy znużone, ledwo we czwartej części doszły zamiaru swojego, i złączyły się z temi, które trzymały Akkę w oblężeniu : i gdyby świeża flota z Europy do Tyru nie nadeszła, cała ta wyprawa byłaby nieskuteczną. Mimo powiększenie sił, i coraz żwawsze szturmy zdobyć nie mogli Chrześcianie tej twierdzy, pod którą już przez dwa przeszło lata obozem leżeli. Ale gdy Rychard król Angielski tam z licznem i rządnem wojskiem przybył, a Filip August król Francuzki z nim się złączył, poddali się nakoniec mężni Akki obrońcy, z wolnością przejścia do obozu Saladynowego.
Wzięcie najmocniejszej twierdzy tak zastraszyło Saracenów, iż gdy Rychard w dalszy kraj wkroczył, poddawały mu się obronne miasta, a między innemi Askalon i Cezarea. Złączone wojska Francuzów i Angielczyków pod przywództwem własnych królów zmierzały ku Jaffie. Zaszedł im drogę Saladyn, ale zwyciężony w bitwie, ledwo ucieczką życie ocaliwszy schronił się do Jerozolimy miasta, i byłoby pewnie wróciło do rąk Chrześcian, gdyby nie przeszkodziła wszczęta między wodzami niezgoda.
Margrabia Montferatu, obawiając się, iżby Tyru nie stracił, do którego prawa nie miał, wszedł w umowę z Saladynem, iż Krucyaty odstąpi, Akkę przywróci, byleby się przy tem, co dzierżał, za pomocą jego utrzymał. Ta nieprawa zmowa byłaby się uiściła, gdyby w tymże czasie z życia wyzutym nie został. Lubo więc z jego śmiercią spełzły Saracenów nadzieje, zwłoka jednakże tyle złego wojskom Krucyaty przyniosła, iż odtąd szły rzeczy opieszale, i zgasł ów pierwszy zapał, po którym się najpomyślniejszych skutków spodziewać można było. Stanęło zatem przymierze, a raczej zawieszenie broni, na lat trzy. Jerozolima w ręku Saracenów została, i cały zysk tak wielkiej wyprawy był ten, że wolne przejście pielgrzymom warowano.
Powróciwszy do stolicy swojej Saladyn, zwyciężony wprawdzie, ale szczęśliwszy nad zwycięzców, resztę życia dość spokojnie przepędzając, zdobyte miasto zapomogł, i do pierwszego stanu przyprowadził. Nauk miłośnik wszędzie szkoły stanowił, mistrze biegłe hojnie podejmował, i z niemałym kosztem z najdalszych miejsc ku ćwiczeniu młodzieży sprowadzał. Wiele szpitalów tam, gdzie ich nie było, założył, gdzie niedostateczne miały dochody, nadał je sowicie. W tych godnych monarchy działaniach śmierć go zaszła w Damaszku siódmego stycznia w roku tysiącznym setnym dziewięćdziesiątym trzeciem, Hedżry pięćsetnym ośmdziesiątym dziewiątym. Miał lat pięćdziesiąt siedm, panował w Egipcie dwadzieścia cztery, w Syryi dziewiętnaście.
Powszechne dziejopisów Arabskich świadectwo stawia go między najznakomitszemi monarchami. Jakoż co do dzielności, dał jej największe dowody, w innych zaś właściwych rządcom przymiotach, tak dalece współczesnych i następnych przeszedł, iż go dotąd za przykład kładą. Obyczajności był nienagannej, żarliwy, ale aż do zaciekłości w wierze swojej. Skromny w sposobie życia, zdzierstwem się brzydzący i hojny, rozkrzewiający nauki, a co największa w rządcach, miłośnik sprawiedliwości; ale z drugiej strony, z ambicyi, chciwości i okrucieństwa w czasie wojny, usprawiedliwić go nie można.
Greków duma, a zatem zbyt wielkie o sobie rozumienie nadawało wszystkim, oprócz nich, dzikość : że zaś ta i do Rzymian rozciągała się, dał poznać Pirrus, gdy postrzegłszy szyk i zwrotność ich wojska, rzekł :