Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/910

Ta strona została przepisana.

i nakształt wyspy, na niej osiadł, i przez kilka czasów przemieszkał, a odtąd miejsce wyspą szlachetnych tamtejsi mieszkańcy zowią.
Chcąc wiedzieć, co zamyślali dalej Duńczykowie, przebrał się w prostą odzież, a że był w muzyce biegły, wziął z sobą arfę, i według zwyczaju owych czasów, szedł do ich obozu, chcąc się niby z kunsztem swoim przed nimi popisywać. Ujęci wdziękiem grania tak wybornego mistrza, wiedli go natychmiast do wodza, który równie jaki oni, wielbiąc talent jego, słuchał go przez czas niejaki, wypuszczając zaś od siebie obficie udarował. Zażył tej pory Alfred do rozpatrzenia się w obozie nieprzyjacielskim, i widział, iż zaufani w moc nie mieli się na ostrożności, w mniemaniu, iż się nikt powstać przeciw nim nie odważy. Powróciwszy tedy do swoich, rozesłał ich po kraju, i zebrawszy za ich pomocą znaczne wojsko; postanowił nagle wpaść na obóz, o którym wiedział, iż wcale strzeżonym nie był. Uiścił skutek przewidzenie. Za pierwszem natarciem przestraszone Duńczyki poszły w rozsypkę, niewolników wiele zabrano, ci którzy się stawili do szyków, na placu legli.
Niespodziewane małej liczby Angielczyków, nad mnogich Duńczyków wojskiem zwycięztwo, tym szczęśliwsze było dla Alfreda, iż właśnie w tymże czasie zebrani przeciw wspólnemu nieprzyjacielowi obywatele innych krain, znaczną w nich sprawili klęskę, i dwaj wodzowie Duńscy Haldan, i Ingar czyli Hingar stracili życie, w prowincyi Dewon od tamecznych mieszkańców porażeni.
Złączył się z nimi potem Alfred, i odtąd już mu się oprzeć nieprzyjaciel nie mógł. Jeden z osiadłych już w kraju Duńczyków Gormond, który znaczne posiadał dzierżawy, poddał mu się dobrowolnie, i porzuciwszy bałwochwalstwo, przyjął wiarę Chrześciańską. Nadał mu Alfred z tytułem króla Nortumbryą, a ta wspaniałość i dobroczynność, tak innych ujęła, iż wkrótce trzydziestu znamienitszych wodzów tego narodu przysięgli mu wierność, i wszyscy równie doznali jego względów, i szczodrobliwości.
Lubo już większą część Anglji posiadał, jeszcze Londyn w ręku Duńczyków zostawał, a przy nim okoliczne kraje; szedł więc sam z wojskiem swojem, i poraziwszy w bitwie nieprzyjaciół, do tego ich przywiódł, iż opuścić stołeczne miasto musieli. Gdy jedną bramą z niego ustępowali, on przy radosnych odgłosach ludu, pierwszy raz monarchę swego oglądającego, wszedł do Londynu, który przez lat trzydzieści pięć w cudzem dzierżeniu zostawał.
Przez lat siedm z pożądanej spokojności korzystając, czas ten łożył na uszczęśliwienie poddanych i wzmożenie i państwa; gdy Hastyngs, wódz Duński, napadłszy na Anglią, wielkie w kraju szkody uczynił, i osiadł w części jednej nadmorskiej, którą zwano Mercyą : tam wzmocniwszy się zbudowaniem zamków obronnych, groził okolicom. Nie były dostateczne siły Alfreda, iżby przeszkodzić mógł tym zamysłom. Zebrał jednak co mógł wojska, i tak mu się nadała wyprawa przeciw Hastyngsowi, iż zdobywszy obronny zamek, który był świeżo zbudował, wziął w niewolą żonę jego i dzieci. Nastąpiło zatem przymierze, gdzie upokorzony Duńczyk, obiecawszy spokojne obchodzenie się w kraju sobie pozwolonym, żonę i dzieci bez okupu odzyskał.
Nową wkrótce napaść ucierpiały nadbrzeżne kraje Anglji. Z Norwegji nadeszli morzem zbójcy, wpadli w siedliska Gallów, a ztamtąd przedarłszy się burząc i niszcząc, przez Hrabstwo Essex; gromadne ich wojsko rozłożyło się pod miastem Excester. Przybył natychmiast swoim na pomoc Alfred, i poraziwszy na głowę nieprzyjacioły, przymusił ich z niezmierną klęską do ucieczki.
Przyzwyczajeni do rozbojów Norwegianie, zbliżali się niekiedy ku brzegom Anglji w dalszych czasach panowania Alfreda, ale takie wszędzie obwarowanie znajdowali, iż wszystkie ich odtąd zamysły były nadaremne.
Przyszła nakoniec pora długo żądanej od Alfreda i poddanych jego spokojności, i jak jej ten znamienity monarcha używał, dzieje owoczesne podały następnym wiekom ku wiadomości. Znając naprzód szacunek czasu, i chcąc przeto mieć z niego (zwłaszcza zostając na stopniu najwyższym) użytek, na trzy części dzielił dni życia swojego : ośm godzin chwale Bożej i młosiernym uczynkom poświęcał, ośm godzin oddawał królestwa obowiązkom, trzecie ośm godzin na spoczynek, nauki i zabawy obracał.
Jeszcze za czasów jego zegarów nie znano; chcąc więc udział czasu dla rozmaitych działań od siebie wyznaczony, jak najściślej zachować, kazał lać dla siebie takowe świece, które się przez cztery godziny paliły. Każda zaś miała zwierzchnie oznaczone podziały, przez które mógł wiedzieć o rozmierze drobniejszym czasu; i tym sposobem oznaczał rozmaite, jak przypadały, działania swoje.
Ustawiczne wojny i domowe zamięszania, przyniosły były krajowi nędzę i nierząd : czuły na dobro i uszczęśliwienie poddanych, wylał się zupełnie na to, iżby temu wszystkiemu zabieżał. A że sprawiedliwości ścisłe urządzenie pierwszym jest pomyślności krajowej zakładem, dawnych praw i zwyczajów zbiór sam ułożył, i do wiadomości powszechnej podał. Sam się na wstępie z tem oświadcza, iż żadnej pracy i kosztu nie żałował, aby tak pożyteczne dzieło było uskutecznione. Te prawa dotąd trwające, oznaczają umysł prawodawcy. Zaczynają się od Bożych przykazań, i tych stałych prawideł, które przyrodzenie nadaje : idą zatem dawne zwyczaje narodu, które następnie ciągiem wieków podawane starożytnością upoważnione zostały; dalej wyroki przodków, zgodą i zezwoleniem poddanych zmocnione. Przydał i swoje własne urządzenia takowe, które objaśniały, co być mogło w dawnych zawiłego, zapobiegały nierządom z nieszczęśliwych okoliczności wynikłym, stosowały się nakoniec do stanu i czasów, w których je podawał.
Słodkie były monarchy czułego rządy, lecz w udziale sprawiedliwości był nieużytym i nawet surowym. Pilną miał baczność na swoich namiestników : szczodrobliwy w nagrodzie względem tych, którzy zadosyć czynili obowiązkom, przestępnych bez żadnego względu karał. Starożytne dzieje królestwa Angielskiego opowiadają, że w jednym roku czterdziestu czterech sędziów przekonanych, iż źle się sprawowali, obwiesić kazał.
Jemu winna Anglia roztropne ustanowienie w sprawach kryminalnych. Przykazał albowiem (co dotąd się ściśle utrzymuje), aby każdy powołany do sądu, przez dwunastu równych sobie assessorów sądzonym był, a dopiero sędzia prawem ustanowiony, z ich zdania ułożony wyrok prawny ogłaszał. Zabiegł przeto bezprawiom, które przemożność mocnych, względem słabych