Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/101

Ta strona została przepisana.

niach i wykroczeniach, które często i już prawie codzień się zdarzają, tego nasamprzód i najpilniej sędziowie dociekają, jaka była przyczyna przestępstwa, Erucyusz mniema że w ojcobójstwie dociekać tego nie potrzeba. Lubo w tej zbrodni wiele przyczyn zdaje się łączyć i zgadzać z sobą, nie lekkomyślnie jednak wszystkiemu dają wiarę, ani ważą rzecz na szali próżnych domysłów, ani niepewnych świadków słuchają, ani stosownie do dowcipnych wniosków oskarżyciela wyrok wydają. Tu nie tylko wiele wprzód popełnionych przestępstw i żywot z gruntu zepsuty, ale i najzuchwalszą śmiałość, nie tylko śmiałość, ale i najwyższy stopień nierozumu i szaleństwa wykazać w człowieku należy. A gdy to wszystko w nim jest, to jeszcze muszą być wyraźne zbrodni poślaki, gdzie, jak, przez kogo, kiedy ta zbrodnia popełnioną została. Jeżeli te nie są dość liczne i oczywiste, to zaiste tak bezbożnemu, tak okropnemu, tak szkaradnemu czynowi wierzyć nie można. Wielka albowiem jest siła człowieczeństwa: wiele waży spólność krwi, odzywa się przeciw podobnym podejrzeniom samo przyrodzenie. Jestto bez wątpienia bardzo rzadka, nadprzyrodzona poczwara, kształt i postawę tylko ludzką mająca istota, coby tak dalece zwierzęta w okrucieństwie przewyższyła, iżby tego, od którego miłe światło dzienne wzięła, tegoż go światła najniegodziwiej pozbawić miała, kiedy nawet dzikie zwierzęta urodzenie, wychowanie i samo przyrodzenie z sobą jednoczy.
XXIII. Niewiele lat temu, powiadają że T. Cecyliusz z Terracyny, niepospolity człowiek, gdy po wieczerzy poszedł spać do jednego pokoju z dwoma młodymi synami, nazajutrz rano z przerzniętem gardłem znaleziony został. Gdy nie było ani niewolnika, ani wolno urodzonego, na któregoby podejrzenie padało, a dwaj młodziuchni synowie, którzy podle spali, utrzymywali że nic zgoła nie słyszeli, synów o ojcobójstwo oskarżono. Coż potem? Była bez wątpienia rzecz podejrzana, iżby żaden z nich nic nie słyszał, i żeby kto miał wkraść się do pokoju wtedy właśnie, kiedy tam byli dwaj młodzi synowie, którzy i usłyszeć, i obronić mogli. Nie było zresztą nikogo, na kogoby podejrzenie padało. Mimo to jednak, gdy się przekonali sędziowie, że ich przy otwartych drzwiach śpiących zastano, wyrokiem sądowym od winy i wszelkiego podejrzenia uwolnieni zostali. Bo nikt nie mniemał, aby mógł być taki człowiek, który, zgwałciwszy tak okropną zbrodnią wszystkie prawa bozkie i ludzkie, mógł zaraz zasnąć; dla tego że kto taką zbrodnią popełnił, nie