Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/119

Ta strona została przepisana.

ich ukształceniem umysłowem i ogładą obyczajów, chciał ich mieć Chryzogonus w rzędzie swych młodych niewolników we wszystkich sztukach i krotofilnych igraszkach doskonale wyćwiczonych, których sobie wybrał z licznego grona wytwornego służalstwa, przyjął ich prawie parobków, wziętych z folwarku pod Ameryą wiejskiego gospodarza.
Nie tak jest zaiste, sędziowie: niepodobna do prawdy, aby Chryzogonus ich ukształcenie umysłowe i ogładę obyczajów polubił, aby w domowych zatrudnieniach ich pilność i wierność poznał. Nie! ukrywa się coś pod tem: a im usilniej starają się to przytłumić i utaić, tym bardziej się wyrywa i na jaw wychodzi.
XLII. Jakże tedy? Może Chryzogonus dla osłonienia swego przestępstwa nie chce z nich śledztwa dopuścić? Bynajmniej, sędziowie: nie zdaje mi się żeby jeden zarzut mógł się zarówno do wszystkich stosować. Co do mnie, nie mam takiego podejrzenia na Chryzogona, i nie pierwszy to raz dopiero na myśl mi przychodzi z tem się oświadczyć. Przypominacie sobie żem zaraz z początku tak sprawę podzielił: na obżałowanie, którego dowodzenie Erucyuszowi powierzono, i na część tyczącą się zuchwałej śmiałości, której rolę na Roscyuszów włożono. Co jest złoczyństwem, przestępstwem, morderstwem, to na Roscyuszów spaść powinno. Mówię tylko że zbyt wielka łaska i przemożność Chryzogona stoi nam na przeszkodzie, i żadną miarą cierpiana być nie może, i że wy, ponieważ dana wam jest moc do tego, nie tylko ją osłabić, ale nawet skarcić powinniście.
Ja tak sądzę: kto chce badać tych, którzy niezawodnie podczas mordu obecni byli, ten pragnie prawdę odkryć: kto się wzbrania, ten, lubo nie śmie słowem, rzeczą samą winowajcą się być wyznaje. Powiedziałem na początku, sędziowie, że nie chcę więcej o ich przestępstwie mówić, jedno ile sprawa wymaga i sama konieczność przymusza. Wiele jeszcze rzeczy przywieść, i każdą z nich wielą dowodami poprzeć można; ale nie mogę dokładnie opowiedzieć, ani się nad tem rozszerzać, o czem mimo woli i tylko z musu mówię. Czego żadnym sposobem nie można pominąć, tegom, sędziowie, zlekka dotknął. Co na podejrzeniu polega, o czem gdybym mówić zaczął, musiałbym się obszerniej rozwieść, to waszej bystrości dowcipu i domysłowi zostawiam.