Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/125

Ta strona została przepisana.

jest obrażony, sądzić że im w czem ujmę uczyniono; niech się zastanowią, czy to nie będzie rzecz haniebna i politowania godna, jeśli ci, co świetności stanu rycerskiego znieść nie mogli, pod panowanie najpodlejszego niewolnika karki uchylą. To panowanie przedtem czem innem się zajmowało? teraz wadzicie, sędziowie, jaką sobie toruje drogę, dokąd dąży: chce ugodzić w wasze sumienie, waszę przysięgę, wasze wyroki, w to wszystko co samo bez mała świętem i nieskażonem w naszej Rzeczypospolitej pozostało.
Więc się Chryzogonowi zdaje że i tu także cokolwiek może? i tu także panować chce? Jakże to smutnie i boleśnie! Nie to mi przykro, nie tego się obawiam żeby tu jakiej mocy nie miał, lecz że się ośmielił, że miał nadzieję coś u takich mężów na zgubę tego niewinnego dokazać, na to się użalam.
XLIX. Dla tegoli obudzona szlachta z orężem w ręku opanowała znowu ster rzędu Rzeczypospolitej, aby wyzwoleńcy i najpodlejsi niewolnicy szlachty nasze dobra, majątki nasze i wasze dowolnie zabierać mogli? Mianoli to na widoku, wyznaję żem się pomylił, tę nad tamtę stronę przenosząc, wyznaję żem oszalał z tymi tu trzymając, a trzymałem z nimi, sędziowie, chociaż bezbronny. Jeżeli zaś zwycięztwo szlachty ma być ozdobą i pożytkiem Rzeczypospolitej i ludu Rzymskiego; tedy mowa moja każdemu najlepszemu i najszlachetniejszemu mężowi podobać się powinna. Jeśli jaki szlachcic mniema, że ten jego sprawę obraża, kto Chryzogona gani, to taki i swej sprawy i prawie siebie samego nie zna. Sprawa bowiem stanie się świetniejszą, kiedy każdy niecnota opór znajdzie; a każdy najpodlejszy stronnik Chryzogona, który chce mieć z nim co spólnego, sam sobie ubliża, odłączając się od sprawy swego dostojnego stanu.
Ale to wszystko, jakom już wprzód powiedział, od siebie samego mówię: dobro Rzeczypospolitej, boleśne uczucie i niesprawiedliwość tych ludzi wymusiły na mnie te słowa. Roscyusz przeciwnie nie oburza się na to wszystko: na nikogo nie fołdruje: o swą ojcowiznę skargi nie zanosi: nieobeznany z obyczajami skażonego świata, rolnik i wieśniak, mniema iż to wszystko co powiadacie że z rozkazu Sylli dokonano, podług zwyczaju, ustaw i prawa narodów dokonane zostało: pragnie tylko od winy uwolniony i z okropnego obżałowania oczyszczony od was odejść. Jeżeli się uwolni od tego niegodnego podejrzenia, oświadcza że się bez wszystkich dawnego stanu swego wygód rad obejdzie. Prosi cię i błaga, Chryzogonie,