Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/22

Ta strona została przepisana.

w tem mieście, które jeszcze nie ochłonęło z przestrachu, przed tymi senatorami, z których jedni milczeli, drudzy porozumiewali się, inni gotowi byli ułożyć się z wichrzycielem, powiedzieć tę mowę na kilka kroków od szalonego Antoniusza? Znalazł ją w sobie Cycero, i nierównie większą jak kiedy przed trzydziestu sześcią laty, sam jeden, wśród powszechnego także milczenia, podniósł głos przeciwko strasznej władzy niecierpiącej żadnego oporu. Nigdy Cycero dzielniej nie kierował losami Rzeczypospolitej, jak w tych kilku miesiącach, które poprzedziły zgon wolności Rzymskiej. Na głos jego ocknął się zamarły pod czteroletniem jedynowładztwem duch publiczny, i szczątki partyi republikanckiej zaczęły się kolo niego gromadzić. «Jam pierwszy, zawołał w ostatniej Filippice, podniósł głos o przywrócenie wolności.» I słusznie to powiedział: jego potężna i porywająca wymowa zdawała się rozniecać w tym dobrowolnie kark do niewoli nachylającym narodzie niedogasłą jeszcze iskierkę miłości ojczyzny. Przyklasnął mu lud na te wielkie słowa ojczyzny, wolności, których nie miał już więcej słyszeć na Forum. Z Rzymu rozszedł się zapał do pobliższych miast municypalnych, i od jednego do drugiego wnet całą Italią ogarnął.
Nie przestając na tem, i chcąc zewsząd poruszyć nieprzyjaciół na Antoniusza, a liczbę obrońców Rzeczypospolitej powiększyć, rozpisuje listy do wodzów, do prokonsulów, łaje oziębłych, pochlebia ambitnym, chwali ochoczych i gotowych do boju. Onto pobudził M. Brutusa do opanowania Grecyi, pochwalił Kassiusza za zgładzenie Dolabelli i utrzymanie się w Azyi, zachęcił Kornificyusza do wyparowania żołnierzy Antoniuszowych z Afryki, dodał serca D. Brutusowi do bronienia się w Modenie. Z upragnieniem oczekiwane przyby-