Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/221

Ta strona została przepisana.

gdy jako kwestor dostał się L. Scypionowi[1], pieniędzy się nie dotknął, do wojska nie pojechał: wierny swemu zdaniu o sprawach publicznych, ani danego słowa, ani zwyczaju przodków, ani obowiązków losem otrzymanego urzędu nie obraził.
XV. Bo jeżeli to wszystko zamieszać i zaburzyć zechcemy, całe życie na niebezpieczeństwa, nienawiść i nieprzyjaźń narazimy, kiedy los urzędy rozdający żadnego znaczenia, udział w dobrej i złej doli żadnej świętości, zwyczaje i urządzenia przodków żadnego poszanowania mieć nie będą. Wszystkich jest spólnym nieprzyjacielem, kto się okazał wrogiem dla swoich. Żaden rozumny człowiek nigdy nie myślał, żeby zdrajcy wierzyć można. Sam Sylla, któremu przejście tego człowieka bardzo przyjemnem być musiało, od siebie i od wojska go oddalił: kazał mu pojechać do Benewentu i pozostać z tymi, których znał za swych najgorliwszych stronników, gdzie jemu i jego sprawie zaszkodzić nie mógł. Hojnie go jednak potem wynagrodził, pozwalając mu złupić w tych stronach dobra niektórych w proskrypcyą popadłych osób: szacował go jako zdrajcę, ale mu jako przyjacielowi nie wierzył. Chociaż są teraz ludzie, którzy Kn. Karbona i po śmierci nienawidzą, powinni pomyśleć nie o tem, co życzyli żeby mu się stało, ale czego sami w podobnem położeniu obawiać się mają. Spólne jest to nieszczęście, spólna obawa, spólne niebezpieczeństwa. Niemasz skrytszych zasadzek nad te, które się okrywają pozorem obowiązku, albo imieniem jakiego blizkiego stosunku; albowiem jawnego nieprzyjaciela łatwo przy ostrożności uniknąć, ale ta utajona, wewnętrzna, domowa zaraza, nie tylko się z zaczajenia nie wychyla, ale nam następuje na gardło, nim się spodziać i oglądnąć możemy. Jak to? Ty jako kwestor do wojska posłany, nie tylko stróż pieniędzy, ale wszystkich rad i zamysłów konsula ucześnik, za syna w domu jego miany, jak chce mieć zwyczaj przodków, znagła go opuszczasz, odbiegasz, do nieprzyjaciół przechodzisz! O! zbrodnio! o! poczwaro! godna za krańce świata zasłania! Bo kto się takiego czynu dopuścił, na jednej zbrodni poprzestać nie może: zawsze coś podobnego knuć musi, podobnem parać się wiarołom-

    o złamanie ślubu czystości. Nakoniec mówi o nim w trzeciej Filippice, 10, jako o swym szczerym przyjacielu, i chwali go za to, że nie przyjął danej mu w rządy przez Antoniusza prowincyi.

  1. Konsul roku 83 przed Chr., którego wojsko przeszło na stronę Sylli.