Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/31

Ta strona została przepisana.

nicę zachodzącą między słuchaczami, że Ateńczykowie, lud światły i przenikliwy, łatwo pojmowali zwięzłą i nalegającą wymowę Demostenesa; lecz że potrzeba było używać gminnych, kwiecistych wyrażeń, wpadać w ton deklamatorski, mówiąc do Rzymian, mających mniej bystre pojęcie, nie wyćwiczonych w sztuce mówienia. Ale to tłumaczenie nie jest dostateczne; bo trzeba pamiętać że mówca Grecki częściej mawiał do gminu, niżeli mówca Rzymski. W Atenach wszystkie prawie sprawy publiczne odbywały się na zgromadzeniach ludu. Demostenes miał wszystkich ludzi z ludu za słuchaczów i za sędziów. Cycero przeciwnie najczęściej mawiał w senacie, a w sprawach kryminalnych przed pretorem i przed wybranymi sędziami. Niepodobna przypuścić żeby w Rzymie ludzie wyższego stanu, którzy odebrali staranne wychowanie, potrzebowali obszerniejszego rozwoju, niżeli obywatele Ateńscy, do zrozumienia mowy i uczucia jej piękności. Zbliżonoby się może więcej do prawdy, gdyby miano wzgląd na to, że ograniczone zdolności umysłu ludzkiego nie pozwalają mieć nadziei, żeby jeden człowiek mógł połączyć w sobie wszystkie przymioty stanowiące doskonałego mówcę, i w każdym z nich zarówno celować. Zdaniem mojem najwyższy stopień mocy nigdy się nie skojarzy z najwyższym stopniem słodyczy i ze wszystkiemi ozdób wdziękami. Niepodobna aby uwaga zająć się mogła z równą bacznością temi zarazem dwoma przedmiotami. Kto się ubiega za ozdobami i dochodzi doskonałości w tym rodzaju, ten nie posiada w równym stopniu przymiotów, od których moc zależy; i toć jest właśnie co stanowi główną różnicę między tymi dwoma sławnymi mówcami[1]

  1. Lectures on Rhetoric, XXVI.