Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/350

Wystąpił problem z korektą tej strony.

skwierczeli wszędzie ukrzywdzeni i złupieni rolnicy, a jednak wyroku na niego śladu niemasz. Gzem się to działo? Tylu dzielnych, szanownych, wziętych ludzi, tylu Sycylianów, tylu Rzymskich rycerzy, od jednego niecnego i ohydnego człowieka ukrzywdzonych, nie wymagało w ośmnasób wynagrodzenia, które im się bez żadnej wątpliwości należało! Jaki tego powód? jaka przyczyna? Nie inna jedno ta, którą łatwo, sędziowie, zgadniecie: wiedzieli naprzód że wyśmiani i wyszydzeni z sądu odejdą. Bo coby to był za sąd, w którymby trzech ze szpetnego i haniebnego orszaku Werresa pod imieniem uznawców zasiadło, trzech popleczników jego, nie przez ojca mu danych, ale przez nierządnicę poleconych? Przed takim sądem prowadziłby rolnik swą sprawę, powiedziałby że mu Aproniusz wszystko zboże zabrał, dobra złupił, jego samego obił i wytuzał! Ci zacni ludzie skłoniliby głowy ku sobie, rozmawialiby między sobą o hulatyce, o sposobie przejmowania kobietek od pretora wychodzących. Zdawałoby się że się sprawa sądzi. Powstałby Aproniusz w nowej godności ceł dzierżawcy, nie jako dzierżawca dziesięcin, zabrudzony i zakurzony, ale wonnościami zlany, winem i niewyspaniem rozmarzony. Za pierwszem poruszeniem i odetchnieniem całąby izbę napełnił wonią wina, pomady i wyziewów ciała swego. Powiedziałby co często zwykł mawiać, że nie dziesięcinę, ale dobra i majątki rolników mu przysądzono, że nie jest Aproniuszem, dzierżawcą dziesięcin, ale drugim Werresem, ich panem i samowładcą. Co jakby powiedział, oni zacni ludzie z orszaku Werresa, sędziowie uznawcy, nie radziliby już o uwolnieniu Aproniusza, ale o skazaniu powoda na rzecz Aproniusza.
XIII. Nadając dzierżawcom dziesięcin, to jest Aproniuszowi, taką wolność zdzierania rolników, iż mógł żądać ile chciał, zabrać ile żądał, czy myślałeś że gotujesz sobie obronę w swej sprawie przez to żeś wydał edykt, w którym obiecałeś dać uznawców mających przysądzić w ośmnasób wynagrodzenie? Choćbyś nawet dozwolił rolnikowi wziąć z całego grona obywateli Rzymskich w Syrakuzie osiadłych, najzacniejszych i najszanowniejszych ludzi, wziąć sędziów nie przez odrzucenie, ale przez wybór; nikłby jednak nie mógł znieść tej nowej niesprawiedliwości, żeby rolnik oddawszy wszystkie swe płody dzierżawcy publicznych dochodów, i uroniwszy swoje mienie z ręki, wtenczas dopiero swoich dóbr dochodzić, i przez proces w sądzie o wynagrodzenie dopominać się miał. Ale ponieważ w tym