Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/455

Wystąpił problem z korektą tej strony.

pod pozorem że je chce swoim rzeźbiarzom pokazać. Król, który go nie znał, bez najmniejszego podejrzenia najchętniej dał. Posyła także z prośby o dzban wydrążony z drogiego kamienia, chąc mu się, powiada, lepiej przypatrzyć: i ten mu posłany.

XXVIII. Uważajcie co następuje, sędziowie, o czem i wy słyszeliście, i lud Rzymski nie po raz pierwszy usłyszy; u obcych nawet narodów wiadomość o tem rozeszła się po najodleglejszych krajach. Ci królowie przywieźli do Rzymu świecznik dziwnie pięknej roboty, drogiemi kamieniami wysadzany, żeby go w Kapitolu postawić ; lecz że świątynię nieukończoną zastali[1], i nie mogli postawić, nie chcieli go publicznie pokazywać, żeby postawienie onego w świątyni najlepszego, najwyższego Jowisza odbyło się w swoim czasie z większą okazałością i świetnością, kiedy świecznik, jako nowe i nigdy niewidziane zjawisko, ukaże się oczom ludzkim w całej swej piękności. Umyślił tedy zabrać go z sobą do Syryi, żeby usłyszawszy o poświęceniu posągu najlepszego, najwyższego Jowisza, posłów przysłali, którzy między innemi i ten wspaniały i znakomity dar przywieźć do Kapitolu mieli. Doszło to nie wiem jak do uszu Werresa; bo król chciał to zatrzymać w tajemnicy, nie żeby się czego obawiał, lub miał jakie podejrzenie, lecz żeby wiele osób nie ujrzało tego arcydzieła przed ludem Rzymskim. Werres prosi usilnie króla, żeby mu świecznik przysłał: chce go tylko obejrzeć i nikomu innemu widzieć nie pozwoli. Antioch, w którego młodzieńczej i królewskiej myśli nie postało żadne podejrzenie o nieuczciwości Werresa, kazał swoim ludziom świecznik obwinięty jak najskryciej do pałacu pretora zanieść. Gdy go tam zanieśli, rozwinęli i postawili, zawołał Werres że takie dzieło sztuki godne było Syryjskiego państwa, godne być darem królewskim, godne Kapitolu. Jakoż blask jego był taki, jaki mu nadawały najjaśniejsze i najpiękniejsze klejnoty; robota tak rozmaita, że sztuka szła o prym z bogactwem; taka wielkość, iż widać było że nie dla przepychu ludzkiego, lecz ku ozdobie najszanowniejszej świątyni był zrobiony. Kiedy się zdawało że już się dosyć napatrzył, zaczęli go podnosić, żeby go nazad odnieść.

  1. Spłonęła przed dwunastu laty w czasie wojny Sylli ze stronnikami Mariusza. — Zgorzał powtórnie Kapitol w wojnie domowej między Witelliuszem a Wespazyanem roku 69 po Chr., i znowu od Wespazyana odbudowany. Tacitus, Hist. III, 71.