Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/469

Wystąpił problem z korektą tej strony.

żać, ale bardzo wiele pominąć, żeby przyjść do większych i sławniejszych w tym rodzaju przestępstw Werresa. Matka bogów ma świątynię w Ensyonie. W niej tenże P. Scypio, mąż pod każdym względem znakomity, złożył był bronzowe pancerze, hełmy rzeźby Korynckiej i wielkie urny także rznięte i bardzo kunsztownie zrobione, i napisem swego imienia oznaczył. Po co długo mówić i narzekać? Wszystko to Werres zabrał: nic nie zostawił w tej szanownej świątyni, prócz śladów świętokradztwa i imienia P. Scypiona. Łupy nieprzyjaciół. pomniki wodzów, ozdoby i upiększenia świątyń, po zgładzeniu z nich tylu sławnych imion, między sprzętami i ruchomościami K. Werresa liczone będą.
Czy ty sam jeden masz upodobanie w naczyniach Korynckich? tyś doskonałym znawcą owej mieszaniny kruszców i rysunków? Nie znał się na tem Scypio, człowiek tak światły i wysoko ukształcony? Ty bez żadnej wiadomości o pięknych sztukach, bez poloru, bez talentu, bez nauki, chcesz znać się na tem i oceniać? Zastanów się, czy on ciebie i tych, którzy chcą uchodzić za ludzi mających smak w tych rzeczach, nie tylko bezinteresownością, ale nawet znawstwem nie przewyższył? Wiedząc jak te dzieła były piękne, myślał że nie były zrobione dla przepychu osób prywatnych, ale dla ozdoby miast i świątyń, jako pomniki uświęcone religią, i przekazane naszym potomkom.
XLV. Posłuchajcie teraz, sędziowie, o jego szczególniejszej żądzy, szaleństwie, śmiałości w znieważeniu takich zwłaszcza świętości, których nie tylko rękami dotykać, ale w myśli nawet pohańbić nie godziło się. Jest w Katanie świątynia Cerery w równem miana uszanowaniu jak w Rzymie, jak w innych miejscach, jak prawie na całym świecie. W głębi tej świątyni był bardzo starożytny posąg Cerery, o którego nie tylko kształcie, ale nawet bycie mężczyźni nie wiedzieli; przystęp albowiem do tej świątyni nie jest mężczyznom dozwolony: obrządek mężatki i panny zwykły sprawować. Posąg ten w nocy pokryjomu niewolnicy Werresa z tej starożytnej i szanownej świątyni wykradli. Nazajutrz kapłanki Cerery z przełożonemi, kobiety podeszłego wieku, cnotą i urodzeniem znakomite, donoszą o tem zwierzchności. Zdawało się to wszystkim boleśną, niegodną, opłakaną rzeczą. Werres przerażony okropnością wypadku, chcąc oddalić od siebie podejrzenie tego świętokradztwa, doje zlecenie swemu gospodarzowi wynaleźć kogo, o to oskarżyć i dołożyć