Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/492

Wystąpił problem z korektą tej strony.

obronę wyspy i całego państwa Rzymskiego. Werres uwolnił od tego obowiązku Messinę, dla tego że to miasto zbudowało dla niego duży okręt ładowny, na którym łupy z Sycylii wywoził. Przed preturą Werresa każde miasto dawało dowódzcy swych statków pieniądze na żołd dla majtków, na żywność i inne potrzeby. Odmienił ten porządek Werres, i kazał sobie płacić pieniądze, które do kieszeni chował, a majtków za wziętą od nich zapłatę do domu odpuszczał. Kiedy tak utrzymywana flota, nad którą dowództwo oddał mężowi swojej kochanki, wypłynęła przeciw rozbójnikom morskim, ani potrzebnej liczby majtków nie miała, ani dla pozostałych żywności, tak iż ci w najurodzajniejszym kraju urodzeni ludzie korzeniami palm dzikich żywić się musieli. Tak uzbrojoną flotę rozbójnicy morscy niedaleko od Syrakuzy spalili, podczas kiedy pretor obozował z kobietami nad brzegiem morza i z niemi biesiadował. Ośmieleni spaleniem floty, wpadli nawet do portu Syrakuzańskiego, i dopóki im się podobało w nim gościli.
Chcąc po tej klęsce zwalić z siebie winę na dowódzców okrętowych, oddał ich wszystkich pod miecz katowski, wyjąwszy dwóch, Kleomenesa, męża swej kochanki, i dowódzcę Kleomenesowego statku. Kat targował się z tymi nieszczęśliwymi o cięcie, od którego głowa za jednem ugodzeniem z karku spadała. Ciała ich Werres rodzicom do pogrzebania za pieniądze przedał.
Ale Werres nie poprzestał na rozlewie krwi samych tylko Sycylianów. Wielu obywatelów Rzymskich było z jego rozkazu wtrąconych do Kopalni kamieni, tamże uduszonych, na placu publicznym rózgami ćwiczonych lub ściętych toporem. Byli ci obywatele Rzymscy po największej części kupcy, którzy z drogiemi towarami do portów Sycylijskich przybywali, a których Werres, żeby zabrać ich towary, za żołnierzy Sertoriańskich z Hiszpanii umykających ogłaszał i lak okrutnie karał. Ale żadnego tak okrutnie nie ukarał jak Gawiusza, za to tylko że wymknąwszy się z więzienia, nieostrożnie wymówił się w Messinie, że za powrotem do Rzymu poda skargę na Werresa. Sieczono go naprzód rózgami na rynku w Messinie, potem ukrzyżowano. Nic haniebniejszego nie mogło spotkać obywatela Rzymskiego nad takie ukaranie dla samych tylko niewolników zachowane. Te największe zbrodnie zatrzymał sobie mówca na sam koniec oskarżenia. Już tu nie występuje jako obrońca Sycylianów, ale jako obywatel, jako urzędnik, i domaga się ukarania zbrodniarza za obrazę praw obywatelstwa Rzymskiego, zapowiada że w razie uwolnienia go od winy, sprawę tę przed sąd ludu wytoczy, i samych sędziów, jeśliby się przekupić dali, do tegoż sądu zapozwie.