Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/497

Wystąpił problem z korektą tej strony.

obwodzie, będącym niegdyś w ręku zbiegłych niewolników, padło podejrzenie sprzysiężenia na niewolnictwo niejakiego Leonidasa Sycylianina. Doniesiono o tem Werresowi. Zaraz, jak należało, wskazanych mu po imieniu ludzi z jego rozkazu pojmano i do Lilybeum przyprowadzono. Panu także stanąć kazano: po osądzeniu sprawy skazani byli.
V. Coż potem? Co myślicie? Kradzieży zapewne albo zdzierstwa oczekujecie. Nie szukajcie wszędzie tego samego. W obawie wojny jaka być może sposobność kradzieży? Jeżeli jaka tu była, zaniechaną została. Mógł zarwać cokolwiek od Leonidasa pieniędzy przy zapozwaniu; mógł się z nim potargować, co mu nie było nowiną, o uwolnienie go od stawienia się. Była także druga sposobność obłowu w uznaniu niewolników za niewinnych. Ale po ich potępieniu jaki sposób wydarcia pieniędzy? Potrzeba ich koniecznie na stracenie poprowadzić; są bowiem świadki, którzy w sądzie zasiadali, są świadkami publiczne dokumenta, jest świadkiem zacne miasto Lilybeum, jest świadkiem liczne i szanowne grono Rzymskich obywateli. Niema rady, trzeba ich przyprowadzić: są tedy przyprowadzeni i do słupa przywiązani.
Zdaje mi się, sędziowie, że oczekujecie co się potem stało; bo Werres nigdy kroku nie postąpił bez pewnego zysku i obłowu. Co się w takim przypadku stać mogło? Jakiego tu zysku spodziewać się? Oczekujcie najszkaradniejszego, o jakim tylko pomyśleć możecie, postępku; przewyższę jednak wasze oczekiwanie. Za przestępstwo, za sprzysiężenie skazani, na stracenie podani, do słupa przywiązani, znagła, w oczach kilku tysięcy patrzących na to ludzi, odwiązani i Leonidasowi swemu panu oddani zostali. Co na to możesz powiedzieć, szalony człowieku? co innego jedno to, o co cię nie pytam, o co jednak w tak niegodziwym postępku nie podpadającym żadnej wątpliwości, a choćby nawet wątpliwym, zapytaćby należało, co, albo ile, albo jak wziąłeś. Odpuszczam ci to wszystko, i od tej cię niespokojności uwalniam. Nie boję się bowiem żeby kto nie pomyślał, żeś to, do czegoby nikt prócz ciebie za żadne pieniądze skłonić się nie dal, darmo uczynił. Ale nic teraz nie mówię o twoim sposobie łowienia i wydzierania pieniędzy: o sławie twojej wojennej jako wodza rozprawiam.
VI. Co mówisz, czujny stróżu i obrońco prowincji? Tyś niewolników, o których przekonałeś się że chcieli porwać za oręż i wznie-