Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/533

Wystąpił problem z korektą tej strony.

niu z nim siedziała, napisał swą obronę, którą teraz każdy w Sycylii ma w ręku, czyta, i z tego pisma twoję zbrodnię i twoje okrucieństwo na pamięć sobie przywodzi. Okazuje w niem ilu majtków od miasta swego odebrał, ilu i za jaką zapłatę do domu odpuścił, ilu miał z sobą: podobnież o innych okrętach opowiada. Gdy to przed tobą mówił, sieczono go po oczach rózgami. Ale on zniósł łatwo w obliczu śmierci ból ciała: wołał, co także na piśmie zostawił: «Haniebną jest rzeczą, że łzy bezwstydnej zalotnicy więcej u ciebie mogły ku ocaleniu Kleomenesa, niżeli łzy matki ku zachowaniu syna przy życiu.» Znajduję i to w jego piśmie, co, jeżeli lud Rzymski dobrze was, sędziowie, poznał, zawiera nie mniej prawdziwe przed samą śmiercią wyrzeczone o was przepowiedzenie. «Werres nie może przez pomordowanie świadków zgładzić swej zbrodni: ważniejszem w oczach mądrych sędziów będzie moje świadectwo z drugiego świata pochodzące, niżeli gdybym żywy przed sądem stanął: albowiem żywy świadczyłbym tylko o jego chciwości, zamordowany o zbrodni, zuchwalstwie, okrucieństwie świadczyć będę.» Dalej tak się pięknie Furiusz wyraża: o Kiedy twa sprawa, Werresie, sądzić się będzie, nie tylko gromady świadków, ale nawet ze świata podziemnego przysłane Eumenidy, mścicielki niewinności, i Jędze zbrodnią prześladujące przed sądem staną: śmierć moja dla tego zdaje mi się lżejszą, iż już wprzód widziałem ostrze twoich toporów, twarz i rękę Sestiusza, twojego kata, kiedy przed zgromadzeniem Rzymskich obywateli głowy Rzymskich obywateli toporem ścinano.» Krótko mówiąc, sędziowie, Furiusz użył wolności, jakąście sprzymierzeńcom nadali, ponosząc najcięższą karę śmierci najnędzniejszych niewolników.
XLIV. Werres skazuje wszystkich za zdaniem rady; ale w rzeczy tak ważnej, w sprawie tyczącej się tylu ludzi, tylu obywateli, ani P. Wettiusza, swego kwestora, do siebie wzywa, żeby jego zdania zasięgnął, ani P. Cerwiusza, legata, tak zacnego męża, którego, że był legatem w Sycylii za jego pretury, pierwszego z liczby sędziów odrzucił. Skazał ich wszystkich za zdaniem łotrów, to jest ludzi swego orszaku. Wzruszyło to do żywego wszystkich Sycylianów, naszych najdawniejszych i najwierniejszych sprzymierzeńców, których przodkowie nasi mnogiemi obdarzyli dobrodziejstwy: każdy lęka się o siebie i swój majątek, nikt się bezpiecznym nie mniema. Owa łaskawość i łagodność naszego rządu zamieniła się w taką nie-