Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/542

Wystąpił problem z korektą tej strony.

wiązkowi i przyjaźni, zadosyć danemu słowu i przyjętemu zleceniu. Pozostaje jeszcze jedna sprawa, która nie jest przyjęta, lecz wrodzona, która nie jest mi poruczona, lecz głęboko w sercu i umyśle moim wyryta i wpojona, która nie do ratunku sprzymierzeńców, ale do bezpieczeństwa życia obywateli Rzymskich, to jest do każdego z nas należy. Nie oczekujcie w niej, sędziowie, dowodów, jak gdyby co wątpliwem było. Wszystko co powiem o ukaraniu Rzymskich obywateli tak będzie jasne i oczywiste, że dla udowodnienia mógłbym całą Sycylię na świadka powołać; jakieś bowiem szaleństwo, towarzyszące zbrodni i zuchwalstwu, z taką wściekłością opanowało jego wyuzdany umysł i harde 'Serce, iż się nigdy nie wahał kary postanowione na niewolników o zbrodnią przekonanych, publicznie w obec Rzymian na spółobywateli naszych rozciągać. Rózgami ilu osiec kazał, po co mam wspominać? Krótko tylko powiem, sędziowie, że za jego pretury nikt od tego nie był wyjęty, i że liktor jakby ze zwyczaju, bez skinienia Werresa, podnosił rękę na osoby Rzymskich obywateli.
L1V. Czy możesz temu zaprzeczyć, Werresie, że na rynku w Lilybeum, przed licznem zgromadzeniem, obywatel Rzymski, K. Serwiliusz, który w Panormie oddawna handel prowadził, przed trybunałem, u nóg twoich sieczony rózgami, na ziemię upadł? Ośmiel się temu naprzód zaprzeczyć, jeżeli możesz: nie było nikogo w Lilybeum, któryby tego nie widział, nikogo w Sycylii, któryby o tem nie słyszał. Powiadam że Rzymski obywatel tak był przez twoich liktorów wyćwiczony rózgami, że upadł przed twojemi oczyma. Dla jakiej przyczyny, bogowie nieśmiertelni! Ale czynię krzywdę spólnej sprawie, i prawu obywatelstwa, pytając jaka była w Serwiliuszu przyczyna, jak gdyby mogła być jaka przyczyna, dla której coś podobnego jakiegokolwiek obywatela Rzymskiego słusznie spotkać mogło. Przebaczcie mi w tym jednym przypadku, sędziowie, że o przyczynę pytam, w innych bowiem nie będę potrzebował przyczyn dociekać. Pozwolił sobie coś powiedzieć o niegodziwości i łotrostwie Werresa. Skoro o tem Werresowi doniesiono, kazał temu człowiekowi przez niewolników Wenery stawić się przed sądem w Lilybeum. Serwiliusz staje w Lilybeum. Chociaż nikt o nic nie skarżył, nikt niczego nie żądał, zaczął na niego Werres nalegać, żeby położył zakładu 2,000 sestercyów przeciw jego liktorowi, jako w handlu nie oszukuje. Oświadcza że da z swego orszaku uznawców. Serwiliusz wzbra-