Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/544

Wystąpił problem z korektą tej strony.

stawić się przed ich obliczem, pokazać się na Forum, popaść pod moc prawa i sądów?
LVI. Ale co to była za żądza dopuszczenia się takich okrucieństw? eo za przyczyna popełnienia tylu zbrodni? żadna inna, sędziowie, tylko nowy i szczególniejszy sposób obłowu. Jak owi ludzie[1], którzy, jak powiadają poeci, pewne zatoki morskie obsiedli, albo przylądki i urwiste skały zajęli, dla mordowania przybywających na te brzegi żeglarzów, tak Werres po wszystkich stronach Sycylii na wszystkie części morza po nieprzyjacielski! czatował. Jakikolwiek okręt z Azyi, z Syryi, z Tyru, z Alexandryi przypłynął, zaraz go za doniesieniem pod straż brano, ludzi do Kopalni kamieni wtrącano, ładunek i towary do mieszkania pretora znoszono. Grasował w Sycylii po długim lat przeciągu nie ów Dionizyusz, nie ów Falaris (wydała bowiem niegdyś ta wyspa wielu okrutnych tyranów), ale nowy jakiś potwór z liczby onych dawnych, strasznych potworów, które podług powieści w tychże stronach grasowały. Ani Charybda, ani Scylla nie groziła, jak mi się zdaje, żeglarzom taką zgubą w tej samej ciaśninie jak Werres, który tym większą groził im zgubą, że się większą zgrają żarłoczniej szych psów[2] otoczył. Byłto drugi Cyklop, ale daleko szkodliwszy: Werres bowiem opanował całą wyspę, tamten tylko Etnę i tę część Sycylii miał posiadać.

Ale jaką dawał przyczynę, sędziowie, tak srogiego okrucieństwa? tę sarnę, jaką teraz w obronie przytoczy. Wszystkich którzy do Sycylii z pełniejszym nieco ładunkiem przypływali, ogłaszał za Sertoriariskich żołnierzy z Dianium uciekających. Oni, żeby się zasłonić od niebezpieczeństwa, pokazywali, jedni purpurę Tyryjską, drudzy kadzidło, wonności i płótno, inni perły i drogie kamienie, niektórzy wina Greckie i niewolników Azyatyckich, żeby z towarów poznano z jakich stron przybywali. Nie przewidywali że to właśnie przyprawi ich o zgubę, czem sobie dopomódz i uratować się spodziewali; albowiem Werres utrzymywał że oni tych rzeczy w spółce z rozbójnikami morskimi dostali: ich samych kazał do Kopalni zaprowadzić, statki zaś i ładunki mieć pod pilną strażą.

  1. Lestrygonowie. Odyssea, X.
  2. W łoskocie i szumie morza rozbijającego się o skały w ciaśninie oddzielającej Sycylią od Italii, starożytni upatrywali podobieństwo do głosu psów szczekających.