Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/75

Ta strona została przepisana.

z nim się rozprawić; potem że wolał wdać się w zawikłany proces, który na niego największy nienawiść, a na P. Kwincyusza ogromne niebezpieczeństwo ściągnął, niżeli sprawę o pieniądze rozpocząć, któraby w jednym dniu rozsądzoną być mogła, zkąd, jak sam przyznaje, wszystko to urosło i powstało. W tym punkcie podałem mu projekt, że jeżeliby chciał o pieniądze pozywać, P. Kwincyusz złoży rękojmią, że zapłaci co przysądzone będzie, byleby tylko i jemu, jeśliby miał co do żądania, podobną dano rękojmią.
Okazałem ile wprzód zdziałać należało, nim zażądano wzięcia w posiadanie dóbr pracowitego człowieka, zwłaszcza że on miał w Rzymie dom, żonę, dzieci i pełnomocnika w równie ścisłych z obiema stronami zostającego stosunkach. Newiusz powiada że mu termin omieszkano, a ja dowiodłem że żadnego zgoła terminu nie było; że tego dnia w którym, jak on twierdzi, Kwincyusz obiecał stawić się na termin, wcale go w Rzymie nie było: obiecałem dowieść to świadkami, którzy i wiedzieć o tem muszą, i żadnej przyczyny kłamania nie mają. Okazałem nadto że dobra P. Kwincyusza nie mogły być podług edyktu zajęte w posiadanie; bo nie można powiedzieć, że się P. Kwincyusz dla oszukania ukrywał, lub że na wygnanie ustąpić musiał. Pozostaje jeszcze zarzut, że go nikt w sądzie nie bronił: a jam przeciwnie dowiódł, że go jak najlepiej bronił nie jaki obcy, pieniacki, zły człowiek, ale rycerz Rzymski, jego powinowaty i poufały przyjaciel, którego sam Sex. Newiusz jako swego pełnomocnika zwykł był zostawiać; że Alfenus, lubo do trybunów się odwołał, niemniej jednak był gotów poddać się wyrokowi; że przemoc pełnomocnika nie wydarła prawa Newiuszowi; że on przeciwnie już wtenczas swoją przemocą nas pokonał, a teraz zaledwie nam oddychać pozwala.
XXIX. Pytałem dla jakiej przyczyny dobra nie zostały przedane, jeżeli na mocy edyktu pretora istotnie w posiadanie zajęte zostały? nadto, czemu z tylu wierzycieli żaden wtedy nie posunął się do ostateczności, ani teraz przeciwko nam mówi, owszem wszyscy P. Kwincyusza bronią, zwłaszcza że w takiej sprawie świadectwa wierzycieli uważają się za bardzo ważne. Użyłem potem świadectwa przeciwnika, który niedawno przybrał sobie za spólnika P. Kwincyusza, który, jak teraz dowodzi, w liczbie nawet żyjących wtenczas nie był. Wytoczyłem następnie na plac ową niepodobną do uwierzenia szybkość, czyli raczej bezczelność: dowiodłem, że koniecznie