Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/78

Ta strona została przepisana.

sza, nieprzyjacielowi: straszna jest rzecz bronić swego bytu przed sądem; straszniejsza, bronić się przed wysłuchaniem oskarżyciela.
Oglądał się Kwincyusz na wszystkie strony, wszystkich próbował sposobów, a nie tylko, Akwilliuszu, nie mógł znaleźć żadnego pretora, któryby mu sprawiedliwość wymierzył, ale nawet żadnego, któryby mu wolny wybór sposobów bronienia się zostawił. U przyjaciół także Sex. Newiusza nie znalazł posłuchania, choć u ich nóg często i długo leżał, błagając przez bogów nieśmiertelnych, aby albo się z nim na drodze prawa rozprawili, albo, jeżeli się na jego krzywdę uwzięli, przynajmniej go nie zhańbili. Stanął nakoniec przed hardem swego nieprzyjaciela obliczem: ściskał ze łzami rękę Sex, Newiusza, tak wprawną w wystawianiu na przedaż dóbr osób powinowatych: zaklinał go na popioły zmarłego brata, błagał w imię powinowactwa, żony i dzieci, którym nikt bliższym nad Kwincyusza nie jest, aby się nakoniec zlitował, aby, jeżeli nie na powinowactwo, to na wiek, jeżeli nie na człowieka, to na ludzkość wzgląd jaki miał, aby bez obrazy jego sławy, jakimkolwiek, byle znośnym sposobem, z nim się ułożył. Odepchnięty przez niego, niewsparty przez jego przyjaciół, przez każdy urząd stukany i zastraszony, do kogoby się krom ciebie odwołał, nie ma nikogo; tobie siebie samego, wszystek swój majątek i co ma najdroższego w świecie poleca, tobie swą cześć i nadzieję reszty żywota porucza. Wielą obelgami dotknięty, wielą krzywdami skołatany, nie hańbą okryty, ale nieszczęśliwy, ucieka się do ciebie. Z pięknej włości wyrzucony, wszelkim zelżywościom za cel postawiony, gdy widział nowego pana rozpościerającego się w swoich dobrach ojczystych, sam dla domężnej córki posagu zebrać nie mógł, nic atoli nie popełnił, coby przeszli go jego żywota godnem nie było. Błaga więc ciebie, K. Akwilliuszu, o to, iżby to samo dobre u ludzi mniemanie, tę samę uczciwość, jakie przy schyłku dobiegającego już prawie do kresu życia tu przed twój stolec sędziowski przyniósł, wolno mu było ztąd wynieść: iżby on, o którego prawości nikt nigdy nie wątpił, teraz nakoniec w sześćdziesiątym wieku swego roku, plamą, infamią, najszpetniejszą hańbą napiętnowany nie był; iżby wszystkich jego dóbr, jako łupu zdartego z nieprzyjaciela, Sex. Newiusz na złe nie użył, i tego przez twój wyrok nie dokazał, aby dobre u ludzi mniemanie, które P. Kwincyusza do starości doprowadziło, aż do grobu towarzyszyć mu nie miało.