Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 1 Mowy.djvu/94

Ta strona została przepisana.

zać w obżałowanym śmiałość nadzwyczajną, dzikie obyczaje, okrutną naturę, życie na wszelkie występki i zdrożności wylane, wszystko nakoniec w nim skażone, rozpasane i do zguby wiodące? A jednak nic z tego wszystkiego, choćby tylko dla zarzutu, przeciw Sex. Roscyuszowi nie przytoczyłeś.
XIV. «Sex. Roscyusz zabił ojca.» Jaki to człowiek? Może z gruntu zepsuty młodzieniec, od złych ludzi na to zabójstwo podwiedziony? Ale on ma lat przeszło czterdzieści. Może stary zbójca, człowiek śmiały, w częstych mordach wyćwiczony? Ale o tem, jak słyszeliście, oskarżyciel wzmianki nawet nie uczynił. Więc go może rozpusta, wielkie długi, niepohamowane namiętności do tej zbrodni popchnęły? Z rozpusty oczyścił go Erucyusz, gdy sam powiedział że Roscyusz nie był na żadnym prawie bankiecie, długów także nigdy nie miał. Jakie zaś namiętności mogą być w człowieku, który, jak mu sam oskarżyciel zarzucił, na wsi zawżdy mieszkał, i życie na uprawie roli pędził? rodzaj życia ze wszystkich od namiętności najdalszy, a z wiernem pełnieniem obowiązku najściślej złączony.
Coż tedy Sex. Roscyusza do takiego przywiodło szaleństwa? «Nie był, powiada, od ojca lubiony.» Nie lubił go ojciec? Dla jakiej przyczyny? jeżeli była jaka przyczyna, ta musiała być słuszna, ważna, oczywista. Bo jak to jest nie do uwierzenia, aby syn ojcu śmierć zadał bez wielu ważnych przyczyn, tak i to niepodobna do prawdy, aby ojciec nienawidził syna bez wielu ważnych i koniecznych przyczyn. Powróćmy tedy znowu do tego samego i zapytajmy: co za wielkie wady miał ten syn jedyny, żeby ojcu podobać się nie miał? Ale jasną jest rzeczą że żadnej wady w nim nie było: więc ojciec szalony, kiedy bez przyczyny nienawidził tego, którego spłodził? ale to był człowiek ze wszystkich najrozsądniejszy. Jasną tedy zaiste jest rzeczą, że, gdy ojciec nie był szalony, syn nie był łotrem, ani ojciec do nienawiści, ani syn do zbrodni żadnej nie miał przyczyny.
XV. «Nie wiem, powiada, jaka była przyczyna nienawiści, to tylko wiem że była nienawiść; bo ojciec kiedy jeszcze miał dwóch synów, drugiego, który umarł, zawsze przy sobie mieć chciał, a tego na wieś odesłał.» Co się Erucyuszowi zdarzyło w błahem i potwarczem oskarżeniu, to samo mnie spotkało w obronie najlepszej sprawy. On nie znalazł żadnych powodów dla poparcia zmyślonego oskarżenia: ja dla osłabienia i zbicia tak wątłych zarzutów nic naleźć nie mogę.