Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/181

Wystąpił problem z korektą tej strony.
MOWA
ZA KAJEM RABIRIUSZEM
MIANA DO LUDU.

I. Lubo, Rzymianie, zaczynając mówić nie miałem dotąd zwyczaju tłumaczyć sic dla czego kogo bronię, zawszeni bowiem uważał niebezpieczeństwo każdego obywatela za dostateczną przyczynę niesienia mu pomocy, dziś atoli mając bronić gardła, dobrego imienia, całego bytu K. Rabiriusza, przełożę wam powody, które mnie skłoniły do podjęcia lego obowiązku: bo słuszne przyczyny, dla których go bronię, i was także nakłonić powinny do uznania jego niewinności. Powołuje mnie do bronienia K. Rabiriusza z jednej strony dawna przyjaźń, zacność tego człowieka, uczucie ludzkości, zwyczaj jakiegom się zawsze trzymał; z drugiej, dobro Rzeczypospolitej, powinność konsula, sam nakoniec konsulat, którego straż równie jak Rzeczypospolitej razem z wami mam poleconą, wkłada na mnie ten obowiązek. Nie dla tego zapozwano K. Rabiriusza w sprawie gardłowej do sądu, żeby co złego popełnił, żeby ściągnął na siebie nienawiść społobywateli za wyrządzone im oddawna ciężkie krzywdy, żeby się splamił jakim czynem haniebnym; lecz że chciano uchylić podany nam od przodków najdzielniejszy sposób ratowania Rzeczy-pospolitej i waszej godności[1], aby napotem powaga senatu, władza konsula, zgoda wszystkich dobrych obywateli pozostała bezsilna

  1. Tym najdzielniejszym sposobem ratowania w domowych zaburzeniach Rzeczypospolitej było polecenie senatu dane konsulom w tych słowach: Videant consules, ne quid respublica detrimenti capiat. Dla zadosyć uczynienia takiemu poleceniu Rabiriusz porwał za oręż przeciw Saturninowi pod wodzę konsula Mariusza.