Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/206

Ta strona została przepisana.

VII. Taraz zaś, Katylino, jakie twoje życie? bo tak już mówić z tobą będę, jak gdybym nie miał żadnej do ciebie nienawiści, którąm mieć powinien, ale jak poruszony litością, na któraś nie zasłużył. Przyszedłeś przed chwilę do senatu: któż cię w tak licznem zgromadzeniu, z tylu przyjaciół i osób z tobą zażyłych przywitał? Jeżeli to nikogo, jak zapamiętamy, nie spotkało, czekaszże aż ci w głos powiedzą co trzymają o tobie już potępionym ciężkim sądem samego ich milczenia? Co to znaczy, że za przyjściem twojem wypróżniły się senatorskie ławki? że skoroś tylko usiadł, wszyscy konsularni mężowie, których sobie tak często na zabicie upatrywałeś, tę stronę senatu nagą i pustą zostawili? Jakiem sercem znieść myślisz taką zniewagę? Gdyby niewolnicy moi tak się mnie bali, jak się ciebie wszyscy twoi spółobywatele boją, myślałbym że mi dom porzucić trzeba: a ty nie myślisz że ci Rzym opuścić trzeba? Gdybym się także widział ciężko acz niesłusznie u moich spółobywateli podejrzanym, i tak im obmierzłym, wolałbym wyrzec się ich oglądania, niżeli żeby na mnie niechętnem okiem patrzali: a ty wiedząc żeś zbrodniami swemi zasłużył na sprawiedliwą a oddawna tobie należną wszystkich nienawiść, wahasz się jeszcze uniknąć obecności i widoku ludzi, których umysły i uczucia oburzyłeś na siebie? Gdyby twoi rodzice nienawidzili i lękali się ciebie, i gdybyś nie mógł żadnym sposobem ich przebłagać, sądzę że zeszedłbyś im z oczu: a oto ojczyzna, która jest wszystkich nas spólną matką, ciebie nienawidzi, ciebie się lęka, i od dawnego czasu jest przekonaną że o jej zgubie zamyślasz. Nie będzież w tobie ani poszanowania jej powagi, ani zdania się na jej wolą, ani bojaźni jej silnej prawicy? Ta ojczyzna tak do ciebie, Katylino, przez moje usta przemawia: «Od kilku już lat żadnej nie widziano zbrodni, którejbyś nie był powodem, żadnej sromoty, do której byś nie należał; tobie jednemu zabójstwo wielu obywateli[1], tobie jednemu uciemiężenie i złupienie sprzymierzeńców uszło bez kary i bez powściągu[2]; ty nie tylko miałeś za nic prawa i sądowe poszukiwania, ale nawet byłeś mocen obalić je i połamać.

  1. Katylina nie tylko sam zabijał, kazał zabijać, ale i dla przypodobania się drugim mordował. Seneka, de ira, III, 18, opisał okropne zamordowanie przez niego na rozkaz Sylli M. Mariusza Gratydiusza, krewnego Cycerona.
  2. Po powrocie z Afryki, gdzie był pretorem, Katylina zapozwany o zdzierstwo, wyrokiem przekupionego sądu uwolniony został.