Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/376

Wystąpił problem z korektą tej strony.

skiń zgubili. Co to za pasterze tak na pisma chciwi! bo nic im prócz pism nic wzięli. Ale domyślamy się innej przyczyny; chybabyśmy tych ludzi za bardzo sprytnych nie mieli. Kara jest, jak mi się zdaje, w Doryleum cięższa niż gdzieindziej za sfałszowanie i podrobienie dokumentów. Gdyby prawdziwe przynieśli, upadłoby oskarżenie: gdyby sfałszowane okazali, zostaliby ukarani. Za najlepszy wybieg poczytali powiedzieć, że je stracili. Niechże tedy zachowają się spokojnie, niech mi pozwolą z tego korzystać i do czego innego przystąpić. Ale nie pozwalają: występuje jakiś nieznany człowiek i powiada, że od siebie dał pieniądze Flakkowi. Tego już żadną żywą miarą znieść nie można. Jeżeli świadek powołuje się do urzędowych rachunków będących w ręku oskarżyciela, nie zasługuje na wiarę; jest w tem jednak jakiś powód do sądowego rozpoznania, jeżeli te rachunki, jakiekolwiek one są, produkowane zostały. Ale kiedy kto, którego żaden z was nigdy nie widział, o którym żaden śmiertelny człowiek nie słyszał, powiada tylko: «dałem, » możecież jeszcze wahać się, sędziowie, zasłonić czcigodnego obywatela od napaści tego zupełnie nieznanego Fryga? Owoż niedawno temu samemu człowiekowi, kiedy w sprawie o wyzwolenie przyznawał się do pokrewieństwa z tym, o którego jako o niewolnika upominano się, trzej zacni i znamienici Rzymscy rycerze nie uwierzyli. Jakże to być może, żeby ten sam człowiek, który nie był dostatecznym świadkiem, kiedy szło o krew i krzywdę jego, mógł być teraz wiarogodnym rękojemcy, kiedy idzie o krzywdę publiczną? Kiedy niedawno wynoszono ciało tego Dorylea wśród niemałego zgromadzenia ludzi, i prowadzono go podczas waszej sessyi, Leiiusz chcąc podać w nienawiść L. Flakka, zwalił na niego przyczynę jego śmierci. Niesłusznie to z twojej strony, Leliuszu, jeżeli myślisz że życie twoich domowników jest nam niebezpieczne, zwłaszcza że my myślimy iż się to z twojej winy stało; postawiłeś bowiem pełen kosz fig przed tym Frygiem, który nigdy drzewa figowego nie widział: śmierć jego uwolniła cię poniekąd od ciężaru, boś się pozbył żarłocznego gościa. Co przyszło ztąd Flakkowi, kiedy nieboszczyk poty był zdrową póki tu przychodził? umarł wypuściwszy już żądło i złożywszy świadectwo.
Mitrydates zaś, podpora twego oskarżenia, któregośmy jako świadka przez dwa dni słuchali, i który wypowiedziawszy wszystko co chciał, zbity, przekonany, upokorzony odszedł, przechadza się