Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/39

Wystąpił problem z korektą tej strony.
MOWA
ZA AULEM KLUENCYUSZEM AWITEM.

I. Uważałem, sędziowie, że oskarżyciel mowę swoję na dwie części podzielił, z których jedna zdawała mi się opierać i głównie polegać na dawnej nienawiści przeciw wyrokowi sadu.luniuszowego, druga tylko dla zwyczaju bojaźliwie i nieufnie dowodów oskarżenia 0 otrucie dotykać, o czem to sadowe poszukiwanie prawnie jest postanowienie. Owoż i ja także umyśliłem trzymać siew obronie tego samego podziału na nienawiść i oskarżenie, iżby wszyscy zrozumieli, że nie było moim zamiarem ani uniknąć czego przez zamilczenie, ani co zaćmić wmówieniu. Ale gdy się zastanawiam jak mi wypada postąpić w obu tych punktach, zdaje mi się że jedna cześć należąca właściwie do waszego sądu i prawnego dociekania otrucia, będzie króciutka, i obejdzie się bez wielkiego w mowie wysilenia; druga zaśnie mająca żadnego z waszem poszukiwaniem związku, i dająca się stosowniej wytoczyć przed burzliwe zgromadzenie ludu, niżeli przed sąd spokojny i umiarkowany, widzę jak w traktowaniu trudną i mozolną będzie[1]. Lecz w tej wielkiej trudności to mnie, sędzio-

  1. Bo naprzód powszechnie mniemano, że klient Cycerona, Kluencyusz, przekupił sąd na swego ojczyma, Oppianika. A powtóre Cycero znalazł si w tej sprawie sam z sobą w sprzeczności; bo gdy dawniej bronił Skamandra oskarżonego o zamiar otrucia Kluencyusza, teraz musiał twierdzić że jeżeli go nie otruł, Kluencyusz winien był swe ocalenie okolicznościom niezależącym od woli Skamandra; kiedy w mowie za Cecyną powstawał z gniewem na senatora