Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/431

Ta strona została przepisana.
MOWA
PO POWROCIE MIANA DO LUDU.

I. Rzymianie! w modłach, którem zanosił do najlepszego, największego Jowisza, i do innych bogów nieśmiertelnych, gdym siebie samego i moje szczęście za waszę całość, spokojność i zgodę poświęcał, o tom ich prosił aby, jeślim kiedy dobro własne nad wasze przekładał, dobrowolnie podjęta kara wiecznie trwała; lecz jeżeli we wszystkich moich działaniach miałem na celu zachowanie Rzeczypospolitej, jeżelim dla waszego dobra skłonił się do tego nieszczęsnego z Rzymu ustępu, aby oddawna zagnieżdżona w sercach występnych i zuchwałych ludzi ku Rzeczypospolitej i wszystkim dobrym nienawiść na mnie się raczej jednego wywarła, niż na jakiego dobrego obywatela i na całą Rzeczpospolitę spadła; jeżeli nakoniec takie były moje uczucia dla was i dla dzieci waszych, abyście wy, senatorowie, i wszyscy obywatele kiedyś o mnie wspomnieli, nademną się ulitowali i po mnie zatęsknili. Odbieram, Rzymianie, nagrodę mego poświęcenia; i sąd bogów nieśmiertelnych, świadectwo senatu, zgoda całej Italii, samo wyznanie nieprzyjaciół, oraz wasze nieocenione i niezgasłe dobrodziejswo napełnia serce moje najżywszą radością.
Lubo niemasz dla człowieka nic pożądańszego nad ciągłą, jednostajną i nieodmienną pomyślność, nad życie niezakłócone żądną przeciwnością; gdyby atoli wszystkie dni moje były ciche i spokojne, nie znałbym tej niewymownej radości, tej bozkiej prawie rozkoszy, jaką mnie teraz dobrodziejstwo wasze przenika. Co słodszego nad dzieci dało ludziom przyrodzenie? Do moich takie mam przywiązanie, tak są dobre, że mi są droższe nad życie, a jednak nie tak bar-