Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/434

Ta strona została przepisana.

domu, ale nawet w innym spoczywać grobie. Jeszczem był w Rzymie, kiedy senat i dwadzieścia tysięcy obywateli przywdziało żałobę: po mojem oddaleniu się jego tylko jednego widzieliście kirem okrytego. On jeden, który z mojej rodziny mógł się ukazać na Forum, stał mi za syna przez swe przywiązanie, za ojca przez swe dobrodziejstwa, i pozostał jakim był zawsze, najukochańszym bratem. Nieszczęśliwej żony, najukochańszej córki, małego synka żałoby, nieutulonego żalu, łez niewinnych widzieć nie mogliście; bo te miłe mi osoby albo dla koniecznych podróży oddalić się z Rzymu, albo ukrywać się w głębokiem utajeniu musiały.
IV. Tym większą tedy winienem wam wdzięczność, żeście mnie nie dla licznych krewnych, lecz dla mnie samego przywołali. Jeżelim nie mógł zgromadzić krewnych, żeby wras błagali o położenie końca mojej niedoli, zasługa moja skłoniła tylu obywateli do przyczynienia się powagą, prośbą, namową do mego powrotu, żem wszystkich moich poprzedników nie mniej liczbą, jak godnością pośredników przewyższył. Nigdy o P. Popilliuszu, sławnym i mężnym człowieku, nigdy o Kw. Metellu, znamienitym szlachetnością urodzenia i niezachwianą statecznością umysłu, nigdy o K. Mariuszu, stróżu Rzeczypospolitej i waszego państwa, wzmianki w senacie nie uczyniono.

Dwaj pierwsi wrócili na wniosek trybunów, ale nie na mocy postanowienia senatu. Mariusza powrotu senat nie tylko nie żądał, ale nawet po jego powrocie pognębionym przez niego został. Nie sprowadziła go pamięć dokonanych czynów, ale tylko siła oręża. Co do mnie, senat nie przestawał domagać się, aby pamiętano na moje usługi, i skoro tylko mógł, znaczną liczbą poważnych głosów wyrzekł moje przywołanie. Żadna osada, żadne miasto municypalne nie ruszyło się za tymi dostojnymi wygnańcami: mnie trzy razy cała Italia postanowieniami swemi do ojczyzny przywołała. Oni wrócili po zabiciu nieprzyjaciół[1], po trupach wyrżniętych obywateli: jam powrócił, kiedy ci co mnie wygnali prowincyami rządzą, kiedy jeden z konsulów, człowiek zkądinąd prawy i umiarkowany, acz mój nieprzyjaciel, pozwolił jednak kolledze zdać wam o mnie sprawę; kiedy nakoniec ten wichrzyciel, który na zgubę moję pożyczał swego głosu naszym spólnym nieprzyjaciołom, oddycha jeszcze, ale zdaje się już być powołanym do przebytku zmarłych.

  1. Popilliusz wrócił po zabiciu K. Gracha, Metellus po zabiciu Saturnina.