Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/451

Wystąpił problem z korektą tej strony.

codzień rozruchów, a gdy ta obawa ustała, cena zboża spadła. Kiedy po moim powrocie dał się znowu czuć niedostatek, ponieważ dobrzy ludzie przepowiadali, że za mojem przybyciem miała następie obfitość, odemnie tedy domagano się zboża z wielkim krzykiem.
VII. Nakoniec nie tylko twoi najemnicy za twojern poduszczeniem głośno powtarzali moje imię, ale nawet po ich odpędzeniu i rozproszeniu, cały lud Rzymski zgromadzony w Kapitolu wzywał mnie do senatu. Lubo tego dnia cierpiący, przyszedłem gdzie mnie oczekiwano. Po wielu głosach, zapytany o zdanie, podałem środek, jaki mi się zdawał najzbawienniejszy, i jaki wtenczas za konieczny uznałem. Żądano odemnie obfitości, nizkiej ceny zboża, jak gdyby to było w mojej mocy; ale na to względu nie miano. Przyciśnięty naleganiami dobrych, nie mogąc znieść hałasów’ złych obywateli, zdałem to obfitszemu w sposoby przyjacielowi, nic żebym zwalał ten ciężar na człowieka tak mi zasłużonego (wolałbym bowiem sam pod nim upaść), lecz że widziałem co wszyscy, iż cośmy sobie obiecywali po Kn. Pompejuszu, to on prawością, roztropnością, odwagą, znaczeniem, szczęściem nakoniec jak najłatwiej dokona.
Tak tedy, bądź że bogowie nieśmiertelni zdarzają ludowi Rzymskiemu ten błogi owoc mego powrotu, że jak po moim ustępie nastał nieurodzaj, głód, spustoszenie, mordy, pożary, rabunek, bezkarność zbrodni, ucieczka, popłoch, niezgoda, tak mój powrót razem zemną zdaje się sprowadzać urodzaj, okwitość płodów ziemskich, nadzieję pokoju, spokojność umysłów, sądy, prawa, zgodę między ludem, powagę senatu; bądź że ja sam powinienem był za tul wielkie dobrodziejstwo ludu Rzymskiego użyć ile mogłem mieć światła, powagi, pilności, żeby co dobrego sprawić: ręczę, przyrzekam, podejmuję się to sprawić. Nic więcej nie powiem: mówię tylko co dosyć na teraz, że Rzeczpospolita nie będzie przywiedziona, pod pozorem niedostatku zboża, w niebezpieczeństwo, w jakie ją przywieść chciano.
VIII. Możnaż ganić moje zdanie, kiedy właśnie obowiązkiem moim było takie a nie inne podać? Nie tyłkom w-as uchował od największej kieski, od głodu, ale zarazem od mordów, pożarów, spustoszenia. Nikt temu nie przeczy; wiadomo każdemu że do drożyzny wmieszał się człowiek, który ma zwyczaj upatrywać dogodną porę w nędzy publicznej, i zawsze zapala swe pochodnie przy ognisku niezgod domowych.