Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/456

Wystąpił problem z korektą tej strony.

XI. Niech moi nieprzyjaciele zaniechają niech zaniechają nadziei zachwiania mnie po mojem przywróceniu temi samemi podstępami, jakiem i mnie stojącego obalili. Jakich ludzi konsularnych łączyła kiedy w tej Rzeczypospolitej ściślejsza przyjaźń nad tę, jakąśmy byli ja z Kn. Pompejuszem złączeni? kto mówił o jego zasługach gorliwiej przed ludem Rzymskim, kto częściej w senacie? bylże jaki trud, jaka nieprzyjaźń, jaki spór, którychbym w obronie jego godności nie podjął? A on, ileż mi dał dowodów szacunku? jaką opuścił sposobność wystąpienia z mojemi pochwałami, odwdzięczenia się za moję życzliwość? Ten nasz ścisły związek, te zgodę mającą na celu dobry kierunek spraw publicznych, to miłe towarzystwo ugruntowane na obopólnych usługach, pewni ludzie siejąc plotki i jednego przed drugim fałszywie oskarżając rozerwali: ci ludzie przestrzegali Pompejusza, żeby się mnie lękał, żeby się miał przedemną na ostrożnoności, a mnie mówili, że jest moim największym nieprzyjacielem; tak iż ani ja nie mogłem żądać dość śmiało od niego co miałem do żądania, ani on jątrzony podejrzeniami zaszczepionemi w jego umyśle przez tych ludzi złośliwych, nie dość skwapliwie obiecywał wesprzeć mnie w mojej przygodzie. Drogo, kapłani, przypłaciłem mój błąd, i nie tylko żałuję, ale wstydzę się mojej nieroztropności: bo gdy mnie z tak dostojnym i dzielnym obywatelem łączyła przyjaźń oparta nie na chwilowych moich potrzebach, ale na usiłowaniach oddawna pomyślanych i podjętych, dałem się od niej przez to odciągnąć, że nie umiałem odróżnić otwartych nieprzyjaciół, z którymi walczyć mi należało, od podstępnych przyjaciół, którym powinienem był niedowierzać. Niech więc nakoniec przestaną zapalać mnie temi jak dawniej słowy: «Co czynisz najlepszego? nie wiesz jaka twoja powaga, coś zdziałał, jaką godność zjednał ci twój powrót? Dla czego wywyższasz tego człowieka, od którego zostałeś opuszczony?
A ja myślę, że nie tylko byłem opuszczony, ale prawie na śmierć wydany; ale co sprawiło moje zgubę w tym pożarze Rzeczypospolitej, kto i jak ją zrządził, nie sądzę aby mi należało wyjawić. Jeżeli było z pożytkiem Rzeczypospolitej, żeni sam jeden za wszystkich wychylił kielich niezasłużonej goryczy, nie będzie może bez pożytku, że zataję i zamilczę o tych, których wina przyrządziła mi to nieszczęście. Ale o tem bez niewdzięczności zamilczeć nie mogę, i rad ogłaszać nie przestanę, że Kn. Pompejusz gorliwością i powagą przyczynił się równie jak każdy z was do mego przywrócenia, możnością,