Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/473

Wystąpił problem z korektą tej strony.

żaden z tych, którzy tak dawniej mówili. Niemasz dziś nikogo nie tylko lak ciemnego, coby nazwał występkiem com sprawił za mego konsulatu, ale nawet takiego wroga ojczyzny, coby nie wyznał że ocalenie ojczyzny jest mojem dziełem.
XXVIII. Jestże na okręgu ziemi jaka wieś, jaka choćby najmniejsza obywatelska rada, któraby o sprawach mego konsulatu nie wydała najpiękniejszego, jakiegom tylko mógł sobie życzyć świadectwa? Najwyższą radą ludu Rzymskiego, wszystkich królów i narodów, jest senat: ten postanowił że wszyscy chcący ocelenia Rzeczypospolitej mają zgromadzić się dla mojej obrony, i przez to okazał że Rzeczpospolita nie mogła ostać się beze mnie, ani się ostoi, gdybym nie powrócił. Po senacie pierwszym jest stan rycerski: owoż wszystkie towarzystwa dzierżawców skarbowych oświadczyły się za moim konsulatem w najzaszczytniejszych i najchlubniejszych wyrazach. Pisarze należący razem z nami do utrzymywania rachunków i aktów publicznych, o usługach oddanych przezemnie Rzeczypospolitej jasne wydali świadectwo. Niemasz zgromadzenia w górnych ani w dolnych częściach miasta (bo przodkowie nasi chcieli aby i gmin w Rzymie miał swoje rady i zgromadzenia), któreby najchlubniej nie wyrzekło nie tylko o moim powrocie, ale nawet o mojej godności. Mamże wspominać o tych. bozkich i nieśmiertelnych postanowieniach osad, miast municypalnych i całej Italii, przez które jakby po stopniach nie tylko powróciłem do ojczyzny, ale iż tak rzekę pod niebiosa wyniesiony zostałem?
Co to był za dzień, P. Lentulu, w którym lud Rzymski widział cię wnoszącego prawo mego przywołania, i poznał jaka była twoja godność i wielkomyślność! Nigdy, jak wiadomo, na żadnym sejmiku pole Marsowe nie przyozdobiło się tak licznem, Lak świetnem zgromadzeniem obywateli wszelkiego stanu i wieku. Pomijam sąd i zdanie jednomyślne tylu miast, tylu narodów, tylu prowincyj, tylu królów, całego nakoniec świata, o zasługach moich oddanych wszystkim ludziom. Ale jakie było moje przybycie, mój wjazd do Rzymu? Czy ojczyzna przyjęła mnie jak światło i życie sobie wrócone przyjąć była powinna, czy jak okrutnego tyrana? jak mnie podli towarzysze Katyliny nazywać zwykliście. On jeden dzień, w którym licznie zgromadzony lud Rzymski uczcił mnie prowadząc wśród okrzyków radości od bramy do Kapitolu, ztamtąd do domu, tak mi był miły, że cobym miał odpierać, Klodiuszu, twoje zbrodnicze