Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/511

Wystąpił problem z korektą tej strony.

nie na mnie jednego, jak niektórzy nieświadomi rzeczy mówili, ale na całą Rzeczpospolitą, kiedy przeprowadzono do stanu plebejuszów tego szalonego łotra, który wprawdzie uwziął się na mnie, ale daleko więcej na spokojność i bezpieczeństwo publiczne. Mąż dostojny, i pomimo zabiegów wielu mi niechętnych, mój wielki przyjaciel, Kn. Pompejusz, zobowiązał go opisami, umową, uroczysta przysięgą, że podczas swego trybunatu nic przeciw mnie poczynać nie będzie[1]. Ale ten niegodziwiec ze steku wszystkich zbrodni zlepiony, rozumiał że niedość zgwałci tę umowę, jeżeli rękojemcę cudzego bezpieczeństwa o włamie życie lękać się nie przymusi. Tego dzikiego i strasznego zwierza, związanego wieszczbami, skrępowanego zwyczajem przodków, przykutego do łańcucha praw świętych, znagła rozwiązał konsul[2], jak ja mniemam, uproszony, a jak niektórzy myślą, na mnie rozgniewany, pewnie nieświadomy i nieprzywidujący okropnych zbrodni i nieszczęść nad głowami naszemi wiszących. Ten trybun ludu obalił Rzeczpospolitą, ale nie własnemi siłami; bo jaka siła mogła być w człowieku, przez brata bezecnego, przez siostrę nierządną zesromoconym wszelką niesłychaną rozpustą? Lecz jakiś los fatalny Rzeczypospolitej tak zrządził, że zaślepiony, szalony trybun napotkał, mamli powiedzieć konsulów? jak nazwać tem imieniem zburzycielów tego państwa, zdrajców waszej godności, nieprzyjaciół wszystkich uczciwych ludzi, którzy myśleli że im dano pęki rózgi wszystkie znamiona najwyższej władzy, dla tego żeby zgładzili senat, pognębili stan rycerski, znieśli wszystkie prawa postanowione od przodków? Jeżeli, przez bogów nieśmiertelnych, nie chcecie jeszcze przypominać sobie wszystkich ich zbrodni i ran zadanych Rzeczypospolitej, ich twarz i chód w myśli sobie wystawcie. Czyny ich łatwiej nawiną się waszej pamięci, kiedy ich oblicze przed oczyma mieć będziecie.

VIII. Jeden (Gabiniusz) zlany wonnościami, z u trefionym włosem, poglądający z pogardą na swych spółzalotników i dawnych wydzierców niewinności swego młodego wieku, nadęty złotem pożyczonem od lichwiarzow i przez nich dociśnięty, bojąc się aby okręt jego miotany po ciaśninie Scylli burzą wznieconą przez wierzycieli nie rozbił sic o kolumnę[3], znalazł był niegdyś schronienie w trybu-

  1. Cicero ad Atticum, II. 20, 21, 22,
  2. Juliusz Cezar. Suetonius, Julius Caesar, 20.
  3. Zapewne kolumna Meniusza na Forum, przy której między innemi sądzo-