Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/546

Wystąpił problem z korektą tej strony.

ani hołyszami. Wolnoć ich nazwać narodem, to jest tych, co prowadzą życie nienaganne, co są przy zdrowych zmysłach, co sic w domu dobrze rządzą. Ci co sprawując Rzeczpospolite mają na baczeniu ich wolą, pożytek i szacunek, są obrońcami ludzi uczciwych, i są sami najuczciwszymi i najdostojniejszymi obywatelami. Co tedy powinni mieć na celu ci sternicy Rzeczypospolitej, na co zapatrywać się, do czego zmierzać, jeżeli nic do tego, co jest najdroższem i najpożądańszem dla wszystkich mądrych, dobrych i szczęśliwych ludzi: spokojność z godnością? Którzy chcą takiego porządku rzeczy, są ludzie uczciwi; którzy umieją zaprowadzić go i utrzymać, miani są za wielkich obywateli, za zachowawców państwa. Nie należy jednak sprawującym rządy tak dalece ubiegać się za godnością, by mieli stracić z oka spokojność, ani tak bardzo przywiązywać się do spokojności, by mieli nie dbać o godność.
XLVI. Tej zaś spokojności połączonej z godnością podstawy i członki, które przedniejsi obywatele mieć na pieczy i z niebezpieczeństwem nawet życia bronić powinni, te są: religia, wróżby, władza urzędów, powaga senatu, prawa, zwyczaje przodków, sądy, wymiar sprawiedliwości, wiara publiczna, prowincye, sprzymierzeńcy, godność państwa, skarb, wojsko. Żeby być obrońcą i opiekunem tylu i tak ważnych rzeczy, trzeba mieć wielką moc duszy, wyższe zdolności, niezachwianą stałość; w takiem bowiem mnóstwie obywateli wielu jest takich, którzy, albo poczuwając się do winy; starają się z obawy kary wszczynać rozruchy i zaburzyć Rzeczpospolito; albo przyniósłszy na świat jakąś gorączkę umysłową, znajdują ochłodę i nasycenie w domowej niezgodzie; albo mając zawikłane interesa, wolą spłonąć w powszechnym niż w własnym pożarze. Kiedy tacy dostaną wodzów i kierowników swych zdrożnych chęci, powstają burze w Rzeczypospolitej: potrzeba wtenczas aby ludzie, którzy zapragnęli trzymać ster statku Rzeczypospolitej, czuwali i dokładali wszelkiej usilności, żeby mogli, zachowawszy co dopiero podstawami i członkami nazwałem, kierować nim w jego drodze, i zawinąć do portu spokojności złączonej z godnością. Gdybym powiedział, sędziowie, że ta droga nie jest trudna, wywrotna, pełna niebezpieczeństw i zasadzek, rozminąłbym się z prawdą, zwłaszcza żeni nie tylko tak zawżdy o niej trzymał, lecz żem tego na sobie więcej niż kto inny doznał.
XLVII. Więcej jest sił i sposobów do wstrząśnienia niż do obrony