Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/574

Wystąpił problem z korektą tej strony.

ale dla Rzeczypospolitej starano się o mój powrót. Coż może być pożądańszego dla człowieka, który z wybornemi chęciami wszedł do rządu Rzeczypospolitej, jak być kochanym od spółobywateli przez miłość Rzeczypospolitej? Cierpki bez wątpienia mój charakter, przystęp do mnie trudny, wzrok surowy, pyszne odpowiedzi, zuchwałe postępki? nikt mojej ludzkości, nikt obcowania, nikt rady, nikt pomocy nie żałował? a jednak z tęsknoty po mnie (jeżeli mam wspomnieć o tych drobnych szczegółach), plac publiczny okrył się żałobą, oniemiał senat, wszelkie nakonicc spółubieganie w szlachetnych usiłowaniach ustało. Ale dajmy na to że nic się przez wzgląd na mnie nie stało: wszystkie te uchwały senatu, postanowienia ludu, wyroki całej Italii, wszystkich towarzystw, wszystkich zgromadzeń, dla dobra Rzeczypospolitej zapadły; chętnie to wyznaję. O! człowieku nieświadom gruntownej chwały i prawdziwej zasługi! mogłoż mnie spotkać co chlubniejszego? mógłżem życzyć sobie czego innego dla nieśmiertelności mojej sławy, dla wiekuistej pamięci mego imienia, jak że wszyscy moi spółobywatele osądzili całość moje nieodłączną od całości powszechnej? Oddając wet za wet: jak powiedziałeś że mnie senat i lud Rzymski drogo cenił, nie tak dla mnie samego, jak dla Rzeczypospolitej; tak i ja mówię że, aczkolwiek z przyczyny wszelkiej srogości i dzikości jesteś najszkaradniejszy, wszyscy cię mają w nienawiści[1], nie tak dla ciebie samego, jak dla Rzeczy-pospolitej. Żebym nakoniec wziął się do ciebie, to tylko powiem o sobie: nie trzeba pytać o to, co każdy z nas o sobie mówi. Niech nas dobrzy ludzie osądzą: nad ich wyrok niemasz nic ważniejszego.

IV. W dwóch przypadkach objawia się o nas sąd spółobywateli: kiedy się staramy o godność, i kiedy nam idzie o ratunek. Mało komu nadano godność z równie jak mnie dobrą chęcią ludu Rzymskiego; nikogo z taką przychylnością nic ratowano. Co o tobie

  1. Sprawującego igrzyska wysiekackie Watyniusza lud chciał zatłuc kamieniami. Żeby się uwolnić od podobnej na przyszłość napaści, wyrobił sobie Watyniusz u edylów edykt, żeby nikt nie ważył się ciskać czem innem na igrzyskach tylko jabłkami. Zapytany od kogoś prawnik Kaselliusz, czy szyszki sosnowe Są jabłkami: są, odpowiedział, jeżeli niemi rzucisz na Watyniusza. Macrobius, Saturnalia, II, 16. Nienawiść, jaką miano do tego człowieka, długo była pamiętną, i weszła w przysłowie: Odissem te odio Vatiniano. Catullus, XIV, 3.