twoi spółobywatele trzymają, widzieliśmy kiedyś się o godność starał; zobaczymy co postanowią, kiedy będzie szło o twój ratunek. Nie porównywając się z tymi najprzedniejszymi mężami, którzy obecnością swoją wspierają sprawę P. Sextiuszu, lecz z tobą najbezczelniejszym i najpodlejszym człowiekiem, zapytuję cię, Watyniuszu, najpyszniejszego z ludzi i mego największego wroga, czy myślisz że lepiej, że z większym było pożytkiem dla tej Rzeczypospolitej, dla tego miasta, dla świątyń, dla skarbu, dla senatu, dla osób zasiadających w tym sądzie, dla ich mienia, dla ich dzieci, dla innych Rzymian, dla czci nakoniec i obrzędów bogów nieśmiertelnych, lepiejli mówię było żem ja się w tej Rzeczypospolitej urodził, czy żeś się»ty w niej urodził? Gdy mi na to odpowiesz, albo tak bezczelnie, że lud tu obecny zaledwie będzie mógł wstrzymać się od porwania się na ciebie, albo z taką złością, że ci pęknie to obrzękłe podgardle, wtenczas mi z pamięci odpowiesz na pytania, które ci o tobie samym zadam.
V. Nie uchylę zasłony okrywającej pierwsze lata twojej w ciemnym zakącie przepędzonej młodości; nie wspomnę o tom żeś, będąc jeszcze wyrostkiem, ścianę przedziurawił, sąsiadów okradł, matkę wychłostał. Miej z nikczemności swojej tę przynajmniej pociechę, że haniebne sprawki twego młodego wieku kryją się w brudach twego podłego stanu.
Starałeś się o kwesturę z P. Sextiuszem gdy on o tem tylko mówił, czego sobie życzył, tyś się z tem odzywał, że już o konsulacie zamyślasz. Pytam cię, czy pamiętasz że, gdy P. Sextiusz jednomyślnie kwestorem obrany został, ciebie przeciw woli powszechnej, nie z laski ludu, tylko konsula[1] na ostatku przyczepiono. W tym urzędzie, kiedy ci prowincya nadmorska wśród głośnych żartów ludu[2] losem się dostała, czy cię konsul do Puteolów nie posłał, końcem wstrzymania wywozu złota i srebra? Odebrawszy to polecenie i myśląc że. cię tam posłano nie dla opieki handlu, lecz jako celnika dla zabrania towarów, czyś nie przetrząsał po złodziejsku wszystkich