Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/577

Wystąpił problem z korektą tej strony.

Rzeczpospolita i to państwo, za nic miałeś? kiedy obejmując trybunat zapowiedziałeś senatowi, że odpowiedzi augurów i wszystkie wymysły ich zgromadzenia czynnościom twoim na przeszkodzie nie będą? Pytam cię teraz, czyś nie, dotrzymał słowa? czyś się kiedy powstrzymał od zwołania ludu i podania mu projektu do prawa, choć wiedziałeś że tego dnia uważano niebo? A że w tym tylko punkcie, jak sam powiadasz, działałeś spoinie z Cezarem, odłączę cię od niego, nie tylko dla Rzeczypospolitej, ale nawet dla samego Cezara, żeby nie myślano że z twojej wygórowanej niegodności przylgnęła jaka plama do jego godności. Pytam cię naprzód, czy odnosisz swe czynności do senatu, jak to Cezar czyni? a potem, eo za powaga człowieka, który się nie swoim, ale cudzym czynem broni? Momę nakoniec (bo głos prawdy wydziera się z mego serca, i muszę śmiało’wynurzyć co czuję), jeżeli K. Cezar gwałtowniej w czcili postąpił, jeżeli w zapale walki, żądzy sławy, idąc za popędem bystrego umysłu i krwi szlachetnej, uniósł się do czego, na eo i wtenczas takiemu mężowi pozwolić musiano, i co teraz przez wzgląd na wielkie czyny potem dokonane zatrzeć należy, przystałoż tobie, szubieniczniku, to samo sobie pozwalać? mamyż usłuchać głosu łotra, bezbożnego Watyniusza, żądającego aby mu to samo co Cezarowi wolno było? Pytam cię o to.

VII. Byłeś trybunem ludu; odłącz się od konsula. Miałeś dziewięciu kol logów, zacnych ludzi, wiedziałeś że trzech z nich uważało codzień niebo; szydziłeś z nich, ludźmi prywatnymi nazywałeś; dwóch widzisz tu siedzących w lamowanej sukni; tyś swoje przedał, którąś był sobie napróżno na edylostwo sprawił. Wiesz że trzeci[1] z tego nękanego i uciśnionego przez ciebie trybunatu; lubo w młodym bardzo wieku, poważany był równie jak mąż konsularny. Z sześciu pozostałych, jedni myśleli zupełnie jak ty, drudzy trzymali się średniej drogi. Wszyscy ogłaszali projekta do praw, wiele ich ogłosił z mojem przyzwoleniem mój przyjaciel, K. Koskoniusz, nasz sędzia, na którego patrząc pękasz ze złości, odkąd edylem został. Chcę żebyś mi na to odpowiedział: kto z całego waszego zgromadzenia śmiał wnosić prawo, prócz ciebie jednego? Co za śmiałość! eo za przemoc! Kiedy dziewięciu twoich kollegów obawiało

  1. Dwaj pierwsi zwali się Domicyusz Kalwinus i Kw. Ancharius, ten trzeci Fanniusz. Obacz mowę za Sextiuszem, 53, i notę 55.