Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/58

Wystąpił problem z korektą tej strony.

gdyby był oskarżony, zasiadał. Oczy wszystkich sędziów nie na Skamandra, ale na Oppianika były obrócone: jego niespokojność, jego pomieszanie, niepewne spojrzenie, częste mienienie się koloru twarzy, wszystko to sprawiło, że co wprzód było podejrzane, jawnem i oczywistem się stało.
XX. Kiedy miano przystępie do głosowania, zapytał oskarżonego K. Juniusz, sędzia poszukiwaniu przewodniczący, stosownie do mającego wtedy moc prawa Korneliuszowego[1], czy chciał żeby skrycie lub jawnie o nim wyrokowano. Odpowiedział za radą Oppianika, który miał Juniusza za przyjaciela Kluencyusza, iż życzył sobie żeby to skrycie się odbyło. Przystąpiono do głosowania. Wszystkiemi głosami prócz jednego, do którego przyznał się Stalenus, na pierwsze ni zaraz posiedzeniu sądowem Skamender skazany został. Kto wtenczas nie myślał, że przez skazanie Skamandra wydano zarazem wyrok o Oppianiku? Co wyrzeczono tem skazaniem, jeśli nie to że się postarano o truciznę dla zadania jej Kluencyuszowi? Czy padło, albo paść mogło najmniejsze podejrzenie na Skamandra, że z własnej woli chciał otruć Kluencyusza?

Po zapadłym wyroku, kiedy Oppianikus w rzeczy samej i w powszechnein mniemaniu już był skazany, chociaż prawnie jeszcze o nim nie wyrzeczono, nie zaraz jednak Kluencyusz Oppianika oskarżył. Chciał się wprzód dowiedzieć, czy sędziowie przeciw tym tylko będą surowi, o których wybadali że się trucizną parali, czy też i tych godnymi kary osądzą, którzy do tego przestępstwa namawiali i o niem wiedzieli. Oskarżył tedy zaraz K. Fabrycyusza, o którym, dla ścisłych jego z Oppianikiem związków, miał przekonanie, że wiedział o tem przestępstwie, i otrzymał z powodu styczności tych spraw, że go naprzód pod sąd wzięto. „Wtedy Fabrycjusz nie tylko nie przyprowadził do mnie Aletrynów, moich sąsiadów i przyjaciół, ale nawet nie mógł ich potem mieć za sobą, ani jako obrońców, ani jako chwalców[2]. Uważałem bowiem za obowiązek ludzkości bro-

  1. Głosowali sędziowie albo jawnie, albo tajemnie przez tabliczki. Tajemno głosowanie przeniósł z pola elekcyi do sądów roku 139 Kassiusz we wszystkich sprawach prócz zbrodni stanu. Prawo Korneliusza Sylli pozwalało oskarżonemu w sprawach o zabójstwo i otrucie żądać od sędziów jawnego lub tajemnego głosowania.
  2. Zapozwani o jakie przestępstwo mieli zwyczaj przyprowadzać z sobą do