Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/84

Wystąpił problem z korektą tej strony.

o sfałszowanie dokumentów publicznych swego municypalnego miasta; że pomazał testament; że podstawiwszy fałszywą osobę, fałszywy testament opieczętować postarał się; że zabił człowieka pod którego imieniem został opieczętowany; że wuja swego syna w więzach i niewoli zamordować kazał; że spółobywatelów swoich na liście proskrypcyi umieścił i potracił; że żonę zabitego przez siebie człowieka w małżeństwo pojął; że za spędzenie płodu zapłacił; że świekrę, żonę, bratowe, spodziewanego z niej potomka, brata, swoje nakoniec dzieci pozabijał; że chcąc zadać pasierbowi truciznę, na uczynku schwytany został; że po skazaniu pomocników i świadomych swego przestępstwa ludzi, sam do sądu pozwany, dał sędziemu pieniądze dla przekupienia sędziów: kiedy, mówię, to wszystko jest rzeczą niewątpliwą, a zarzut danych przez Kluencyusza pieniędzy żadnym dowodem poparty nie będzie, jakże tu ci może, Akcyuszu, czy to wola, czy zdanie cenzorów dopomódz, a tego niewinnego człowieka w przepaść zguby wtrącić?
XLY. Za czem tedy poszli cenzorowie? Oni sami, że to wyraźnie oświadczę, nie powiedzą co innego, tylko że poszli za wieścią i pogłoską: bo nie powiedzą że się o tem dowiedzieli od świadków, z xiąg rachunkowych, lub z jakiej pewnej poślaki, że nakoniec po gruntownem rozpoznaniu rzeczy postanowili. Choćby nawet tak uczynili, nie powinnoby jednak to ich postanowienie być tak niewzruszone, żeby go obalić nic wolno było. Nie będę przywodził przykładów, których jest co niemiara t przytoczę rzecz niedawną, sprawę człowieka ani możnego, ani wziętość mającego. Gdym bronił niedawno chudego pachołka, U. Matryniusza, edylowskiego pisarza, przed pretorami M. Juniuszem, Kw. Publicyuszem, i przed edylami kurulnymi, M. Pletoriuszem i K. Flaminiuszem, dokazałem że oni jako przysięgli tego człowieka do pisarstwa przywrócili, którego ciż sami cenzorowie w liczbie skarbowych ludzi umieścili. Gdy się nie znalazła żadna w tym człowieku wina, osądzili że należało mieć wzgląd na jego zasługi, nie na to co o nim postanowiono. Ktoby myślał że cenzorowie dostatecznie rozpoznali i sumiennie osądzili, podpisując naganę przekupionego sądu? Widzę że podpisali naganę M. Akwilliusza i T. Gutty. Coż to znaczy? że dwóch tylko było przekupionych. A drudzy? nieprzekupieni potępili. Nie padł tedy Oppianikus ofiarą intrygi, nie został pieniędzmi zgubiony, nie wszyscy, jak utrzymywał Kwincyusz w swych mowach do ludu,