sensu! jak nie może trafie do końca! Bo jakże? Tylu ludzi (a musiało ich być niemało, dla tego żeby Licyniusza łatwiej schwytać, i żeby przez wielu naocznych świadków rzecz tym lepiej stwierdzić), dla czego Licyniusza z rąk wypuścili? Nie mogliż równie dobrze pojmać go, kiedy się cofnął, żeby puszki nie podać, jak kiedy by ją podał? Wszakże oni na to postawieni byli, żeby pojmali Licyniusza na gorącym uczynku, bądź z trucizną w ręku, bądź po jej podaniu. Taki był cały plan tej kobiety, takie zlecenie, którego się ci ludzie na jej prośbę podjęli. Dla czego mówisz że nieostrożnie i przedwcześnie wyskoczyli, pojąć tego nie mogę. Byli o to proszeni i na to tam postawieni, żeby truciznę, zbrodniczy zamiar, samo nakoniec lice przestępstwa na gorącym uczynku pochwycili. Mogliż w lepszym czasie wyskoczyć, jak kiedy przyszedł Licyniusz? kiedy puszkę z trucizną w ręku trzymał? Gdyby przyjaciele tej kobiety znagła wypadli z izdebek łaziennych, i wtenczas dopiero pojmali Licyniusza, kiedy już ją oddał niewolnikom, zaparłby się i powiedział że tej puszki nie podał. Jakżeby go wtenczas przekonać mogli? Powiedzieliby że widzieli? Ściągnęliby przez to na siebie naprzód zarzut największej zbrodni, a potem utrzymywaliby że widzieli, czego z miejsca, gdzie się ukryli, widzieć nie mogli. Ukazali się tedy właśnie w sam czas, kiedy Licyniusz przyszedł, puszkę wydobył, rękę wyciągnął, truciznę podawał. Mamy tu tedy rozwiązanie nie sztuki teatralnej, ale farsy, w której kiedy niewiadomo jak zakończyć ostatnią scenę, wymyka się kto z rąk, potem zapiszczą razem piszczałki, i zasłona spada[1].
XXVIII. Pytam się tedy, dla czego ta partya ludzi najętych przez tę kobietę chwiejącego się, wahającego się, ustępującego, uciekać chcącego Licyniusza z rąk wypuściła? dla czego go nie złapała? czemu nie udowodnili oskarżenia o tak wielką zbrodnią jego własnem wyznaniem, powołaniem tylu naocznych świadków, samem nakoniec licem przestępstwa? Czy się bali żeby kilku jednego, mocni słabego, przytomni przestraszonego uchodzić nie mogli? Niemasz tedy ani dowodu co do uczynku, ani podejrzenia co do powodu, ani wypadku co do wykonania. Dla tego też cała ta sprawa od dowodów, od domysłów, od poślak, które służą zazwyczaj do
- ↑ Aulaeum tollitur, co do słowa zasłona podnosi się, bo w Rzymskich teatrach nie spuszczano zasłony z góry na dół, ale podnoszono z dołu dogóry dla zasłonienia sceny.