rozpędzał, drugich w domach własnych w oblężeniu trzymał, który całemu miastu, senatowi, wszystkim świątyniom rzezią i pożogami groził, nie tylko zwyciężyć, ale jak barana związać. Takiemu, tak dobrze mnie i Rzeczypospolitej zasłużonemu człowiekowi, pewnie nie wydrę Klodiusza, i nie będę go przed nim do sądu pozywał, zwłaszcza że on w mojej obronie nie tylko ściągnął na siebie jego nieprzyjaźń, ale sam się o nię starał. Lecz jeżeli Klodiusz i teraz jeszcze, wplątany w niebezpieczeństwo na mocy wszelkich praw grożących mu procesów, osaczony nienawiścią wszystkich dobrych ludzi, skrępowany oczekiwaniem niezadługo spaść na niego mającej kary, jeżeli, pomimo tych przeszkód, miotać się będzie, i zechce targnąć się na mnie, dam mu odpór; i czy mi go Milo ustąpi, czy mi dopomoże, zniweczę jego zamachy, jak wczoraj, kiedy powstał i groził mi milczącemu, wymówiłem tylko wyrazy, sąd, prawo, a zaraz Usiadł i umilkł. Gdyby mnie raz jeszcze przed sąd ludu powołał, jabym go przed pretora pozwał, któryby mu za trzy dni stawić się kazał. Niechże tedy to dobrze rozważy i pamięta: jeżeli przestanie na popełnionych już bezprawiach, Milo poświęci go na ofiarę; jeśliby zaś jaki pocisk na mnie wymierzył, zaraz uchwycę za miecz sprawiedliwości.
Miał on wczoraj, senatorowie, mowę do ludu, którą mi całkowitą przyniesiono: poznajcie naprzód jej cel i osnowę, a jak się dobrze naśmiejecie z bezczelności tego człowieka, usłyszycie odemnie zdanie sprawy z całej tej mowy.
V. O religii, ojej świętych tajemnicach, o obrządkach rozprawiał przed ludem Klodiusz: mówię, senatorowie, P. Klodiusz użalał się na zaniedbanie, zgwałcenie, splamienie religii. Nic dziwnego że to zdaje się wam śmieszne: samo jego zgromadzenie wyśmiało tego człowieka, który, jak sam się chełpi, odebrał dwieście postrzałów od uchwał senatu o jego bezbożności wydanych, człowieka, który na wezgłowiu Dobrej Bogini cudzołóztwo popełnił, i te obrzędy, na które mężczyźnie niechcący nawet spojrzeć nie godzi się, nie tylko męzkiem spojrzeniem, ale sprośnym splamił nierządem, a potem na zgromadzeniu rozwodził żale nad zaniedbaną religią. Wszyscy tedy oczekują, że na najbliższem zgromadzeniu będzie miał rzecz do ludu o czystości; bo ten, co odpędzony od najświętszych ołtarzy, utyskiwał na nieuszanowanie religii, czemużby nie miał, wyszedłszy z sypialnego swych sióstr pokoju, wstydliwości i czystości zachwalać?
Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/16
Wystąpił problem z korektą tej strony.