że Kn. Plancyusz swemi i dla mnie usługi zjednał sobie bezkarność. Jeżeli nic okażę, że w nim jest niepoślakowana cnota, skromność obyczajów, największa prawość, wstrzemięźliwość, przywiązanie do swoich; ukaraniu jego sprzeciwiać się nie będę. Jeżeli zaś dowiodę, że w nim jest to wszystko, czego po zacnych ludziach oczekiwać należy; żądać od was będę, sędziowie, żebyście temu człowiekowi, którego miłosierdzie było stróżem mego bezpieczeństwa, miłosierdzie wasze na prośbę moje okazali. Prócz innych trudów, które w tej sprawie większe niż w innych podejmuję, i tę także przykrość znajduję, że mi nie tylko za Kn. Plancyuszem, którego całości równie jak swojej bronić powinienem, ale i za sobą samym mówić trzeba, ponieważ oskarżyciele prawie więcej o mnie, niż o sprawie i o obżałowanym powiedzieli.
II. Nie bardzo mnie to niepokoi, sędziowie, jeśli mnie oskarżyciele za to zganię, co się nie tyczy Plancyusza; nie boję się bowiem żeby, dla tego że bardzo rzadko znajduję się ludzie wdzięczni, można mi za występek poczytać, że mnie zbyt wdzięcznym nazywają. Ale ponieważ utrzymują, że oddane mi przez Kn. Plancyusza usługi albo są mniejsze, jak je wysławiam, albo, choćby były największe, nie popowinny mieć takiej u was wagi, jak sobie wyobrażam; na to muszę odpowiedzieć, sędziowie, ale z pewnem umiarkowaniem, żebym w czem nie usterknął. Wprzód jednak odpowiem na punkta oskarżenia, iżby się nie zdawało że obżałowany nie tak swą niewinnością, jak pamięcią na moje nieszczęście został obroniony.
Ale chociaż ta sprawa, sędziowie, jest łatwa i niezawikłana, sposób jej obrony przedstawia mi się bardzo trudny i zawiły, Ddybym miał mówić tylko przeciw Laterensowi, jużby to samo przy tak ścisłej naszej zażyłości i przyjaźni było dla mnie przykrością; dawne bowiem jestto prawo szczerej i prawdziwej przyjaźni, jaka od nie-małego czasu jest między nami, żeby przyjaciele mieli te same skłonności, a niemasz mocniejszego węzła przyjaźni nad jedność i spólność chęci i zamiarów. Dla mnie zaś nie tylko jest wielką przykrością, że przeciw niemu mówię, ale daleko większą, że muszę w takiej sprawie mówić, w której zdaje się że potrzeba porównywać z sobą osoby. Albowiem zapytuje Laterensis, i na to najbardziej nastaje, w jakiej zasłudze, w jakiej zalecie, w jakiej godności ma co Plancyusz przed nim. Jeżeli tedy przyznam pierwszeństwo jego cliwaebnym przymiotom, które są mnogie i wielkie, musiałby Plancyusz
Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/187
Wystąpił problem z korektą tej strony.