poszedł na wygnanie, że nie życzył sobie śmierci najgorszych nawet obywatelów, i to sprawił że żaden z dobrze myślących w rzezi nie zginał. Ale ja widząc przed sobą tyle niebezpieczeństw, kiedy po mojej klęsce upadek Rzeczypospolitej, po zwycięztwie bój bez końca nastąpić musiał, miałżebym dopuścić żeby mnie zatracicielem Rzeczypospolitej nazwano, który byłem jej zbawcą?
XXXVII. Mówisz żem się lękał śmierci. Go do mnie, nie chciałbym nawet nieśmiertelności ze szkodą Rzeczypospolitej, coż dopiero śmierci, któraby jej zgubę przyniosła. Nazwijcie to urojeniem, jeśli chcecie, zawszem jednak myślał że ludzie, którzy położyli życie za Rzeczpospolitę, nie śmierć ponieśli, ale dostąpili nieśmiertelności. Gdybym wtenczas poległ od miecza i z ręki tych morderców, straciłaby na zawsze Rzeczpospolita obywatelską swego bytu podporę. Więcej powiem: gdyby mnie moc choroby lub naturalna śmierć sprzątnęła, poniosłyby przez to szkodę potomne wieki; bo senat i lud Rzymski nie mógłby im zostawić przykładu okazującego jak dla zachowania mego postąpiono. Gdybym tak mocno do życia był przywiązany, ażalibym ściągnął na siebie w ostatnim miesiącu mego konsulatu sztylety wszystkich morderców ojczyzny, które, gdybym tylko był przez dwadzieścia dni spokojnie się zachował, ugodziłyby w serca innych konsulów[1]. Jeżeli tedy jest haniebnie kochać życie ze szkodą Rzeczypospolitej, daleko haniebniej byłoby dla mnie pragnąć śmierci ze zgubą Rzeczypospolitej.
XXXVIII. Chlubiłeś się że jesteś w Rzeczypospolitej niezależnym człowiekiem; wyznaję że jesteś, cieszę się i winszujęć. Ale powiedziałeś że ja niepodległym nie jestem, w czem ani tobie, ani komukolwiek nie pozwolę pozostać w błędzie. Może kto myśli że moja niepodległość przez to nieco ucierpiała, że już nie sprzeciwiam się tym wszystkim, z którymi dawniej różniłem się w zdaniu. Odpowiem na to naprzód, że jeżeli okazuję wdzięczność ludziom, którzy mi się dobrze zasłużyli, zaraz mnie obwiniają że jestem zbyt pamiętnym dobrodziejstw, zbyt wdzięcznym człowiekiem; jeżeli zaś bez żadnej szkody Rzeczypospolitej mam niekiedy baczenie na dobro moje i mojej rodziny, pewnie nie tylko nie zasługuję przez to na naganę, ale, gdybym chciał lecieć oślep na niebezpieczeństwo, prosiliby mnie dobrzy ludzie żebym tego nie czynił. Sama nawet Rzeczpospo-
- ↑ Sylana i Mureny, następców Cycerona i Antoniusza.