ci podjęte około mnie trudy i starania. Po co poglądasz na mnie, Plancyuszu? po co żądasz dotrzymania mej obietnicy? po co mi słowo moje przypominasz? Nie obiecałem ci wtenczas osobistego wsparcia, alem cię do życzliwości ku mnie tych mężów odesłał. Byłem przekonany, że mnie żałują, że tęsknią za mną, że za moję osobę nawet z niebezpieczeństwem życia walczyć są gotowi: teraz boję się żebym nic nie mógł ci oddać prócz łez za łzy, które w mojej niedoli tak obficie wylałeś. Bo coż innego mogę jedno płakać, ubolewać, los twój z moim losem łączyć? Ciebie także ci uratować mogą, którzy mnie uratowali. Bądź tylko dobrej myśli, a ja cię podźwignę i utrzymam; nie tylko obrońcą twego losu, ale towarzyszem i przyjacielem stawić ci się będę; i mam nadzieję że nikt nie będzie tak nieczuły, tak nieludzki, tak niepamiętny nie powiem moich usług dobrym ludziom wyświadczonych, ale przez nich mi oddanych, żeby zbawcę życia mego chciał odemnie odłączyć i oderwać. Nie proszę was, sędziowie, za człowiekiem obdarzonym memi dobrodziejstwy, ale za stróżem mego życia. Nie walczę za nim przemożnością, znaczeniem, wziętością, ale walczę prośby, łzami i litością. Ze mną pospołu zaklina was nieszczęśliwy i najlepszy ojciec, za synem dwaj ojcowie błagają.
Proszę was, sędziowie, przez was samych, przez wasze szczęście, przez wasze dzieci, żebyście nie sprawili nieprzyjaciołom moim, zwłaszcza tym, których was ratując na siebie ściągnąłem, tej przyjemności, iżby się chełpić mogli, żeście już o mnie zapomnieli, i bez litości dla mego zachowawcy przeciw niemu się oświadczyli. Nie osłabiajcie mego umysłu przyczyniając mu smutku, lub dając powód obawy, żeście odmienili swe dla mnie chęci. Pozwólcie mi dotrzymać za waszą pomocą, co polegając na was często mu obiecywałem.
Ciebie także, K. Flawiuszu, który podczas mego konsulatu należałeś do rad moich, podzielałeś moje niebezpieczeństwa, dopomagałeś moim czynnościom, który nie tylko mego ocalenia, ale szczęścia i wyniesienia pragnąłeś, proszę i zaklinam, żebyś przez tych sędziów zachował mi człowieka, przez którego mnie dla ciebie i dla nich zachowanego widzisz. Dalej mówić nie pozwalają mi nie tylko łzy moje, ale twoje i wasze, sędziowie, które pomimo mojej obawy czynią mi nadzieję, że się takimi w jego zachowaniu okażecie, jakimiście się w mojem okazali; bo te łzy wasze przypominają mi te, któreście często i hojnie dla mnie wylewali.