jaciołom przebaczał, największe urazy w zapomnienie puszczał, słodził jarzmo niewoli. Chciał on dać przykład swej wspaniałomyślności na potomku Marcella, zdobywcy Syrakuzy, i uczynił pierwszy krok do pojednania się z nim. Kiedy stosownie do tego jak się umówiono, teść jego, L. Pizo, wymówił w senacie imie M. Marcella, brat jego stryjeczny Kajus, który miał za sobą wnuczkę siostry Cezara, młodszą Oktawią, rzucił się do nóg Cezarowi, wszyscy senatorowie powstali i z wyciągnionemi rękami błagali o pozwolenie powrotu. Cezar z kolei odgrywając swą rolę, narzekał naprzód na cierpki charakter M. Marcella, potem oświadczył, że nie ma nic do odmówienia senatowi i jego wstawieniu się za Marcellem.
Cycero, który od początku wojny domowej zachowywał godne siebie milczenie, pierwszy raz wtedy przemówił i złożył Cezarowi dzięki za przebaczenie Marcellowi. Całą tę scenę opisał w liście do Serwiusza Sulpicyusza, który był towarzyszem M. Marcella w konsulacie, a teraz rządził Grecyą. Epist. fam. IV, 4.
Miał tę mowę Cycero po siedmioletniem prawie milczeniu, za konsulatu M. Emiliusza Lepida i trzeciego konsulatu czyli raczej dyktatury K. Juliusza Cezara, 708 roku od założenia Rzymu, Zi6 przed Chr. mając lat sześćdziesiąt jeden.
Powracając do Rzymu M. Marcellus został zabity pod Atenami w porcie Pireum od swego poufałego przyjaciela, Magiusza Chilona, który mu towarzyszył na wygnaniu. Ten szaleniec, który sam się zaraz zabił, popełnił tę zbrodnią, jak doniesiono Cyceronowi (Cicero ad Atticum, XIII, 10) za to że Marcellus nie chciał zapłacić jego długów, a jak upewnia Waleriusz Maximus, IX, 11, że przeniósł nad niego innego przyjaciela. Serwiusz Sulpicyusz, wielkorządca Grecy!, opisał szczegóły tego wypadku w liście do Cycerona. Epist. fam. IV, 12.
Przesadzone pochwały łaskawości Cezara, na pochlebstwo zarywające, w tej mowie równie jak w dwóch następnych zawarte, tem tylko usprawiedliwić można, iż, jak się zdaje, z głębi serca pochodziły. Cycero w liście do Sulpicyusza, który nie był napisany dla publiczności, podobnie się wyraża, a nawet dodaje: u Dzień ten zdawał mi się tak pięknym, iż rozumiałem że się Rzeczpospolita odradza.» Tu już przebrał miarę w swych uczuciach wdzięczności; bo jak można było nazwać odradzaniem się Rzeczypospolitej wolą samowładnego pana przebaczającego człowiekowi, który nie popełnił żadnej winy, chyba to winą Cezar nazywał, że Marcellus zadosyć uczynił swej ku ojczyźnie powinności.
Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/295
Wystąpił problem z korektą tej strony.