poginiem. Lubo przyrodzenie wszystkim ludziom za kres żywota śmierć naznaczyło, od śmierci jednak okrutnej i sromotnej mężnem sercem bronić się kazało. Zachowajcie to mężne serce, Rzymianie, właściwe krwi i rodowi Rzymskiemu, które wam przodkowie wasi w dziedzictwie zostawili. Jeżeli wszystkie inne dobra są niepewne, skazitelne i przemijające, męztwo jedno jest tak głęboko wkorzenione, że go żadna siła zachwiać, ani wzruszyć nie może. Tem męztwem przodkowie wasi naprzód całą Italią podbili, potem Kartaginę zgładzili, Numancyą obalili, najpotężniejszych królów, najbitniejsze narody temu państwu zhołdowali.
VI. Ale przodkowie wasi, Rzymianie, mieli do czynienia z nieprzyjacielem mającym rząd, senat, skarb, zgodnych obywateli, pewien niekiedy wzgląd na pokój i zawarte traktaty. Teraźniejszy wasz nieprzyjaciel chce rząd wasz obalić, a sam nie ma żadnego; pragnie znieść senat, to jest całym światem władającą radę, a sam w żadnej nie zasiada radzie; skarb wasz wypróżnił, a swojego nie ma. Co się tyczy zgody obywateli, jak ją może utrzymać, kto prawa obywatelskie za nic ma? Czy podobna zawrzeć pokój z takim człowiekiem, w którym okrucieństwo bez granic, i któremu wierzyć nie można? Tak tedy lud Rzymski zwyciężywszy wszystkie narody, ma teraz, obywatele, stoczyć walkę z łotrem, z rozbójnikiem, ze Spartakiem.
Że się Katylinie być podobnym chełpi, równy mu jest w zbrodni, niższy w talentach. Katylina nie mając żadnego wojska, wnet je zgromadził: Antoniusz i to które miał, utracił. Jakoście tedy Katylinę pilnością moją, powagą senatu, własną usilnością i dzielnością przełamali; tak wkrótce usłyszycie, że zgoda wasza z senatem, jakiej przedtem nigdy nie bywało, szczęście i waleczność wodzów i wojska w niwecz obrócą zbrodnicze i łotrowskie zamysły Antoniusza.
Co do mnie, ile tylko staraniem, pracą, czujnością, radą, powagą będę mógł dokazać, nic nie opuszczę co dla waszej wolności za potrzebne uznam. Odebrawszy od was tyle nieocenionych dobrodziejstw, nie mógłbym bez zbrodni jej obrony zaniechać. Dnia zaś dzisiejszego, na wniosek obecnego tu M. Serwiliusza, dzielnego i przychylnego wam męża, tudzież kollegów jego, zacnych ludzi i najlepszych obywateli, odżyła w nas po raz pierwszy po kilku lat przeciągu, za przykładem i powodem moim, nadzieja odzyskania wolności.