który wodza ludu Rzymskiego, konsula naznaczonego, obległ, który kraj spustoszył, gdyby był przyjęty do senatu, który go tylekroć dla tych przyczyn za nieprzyjaciela ogłosił, jakby to haniebnie, jak sromotnie było?
Dosyć o hańbie: mówić teraz z kolei będę, jak sobie zamierzyłem, o niebezpieczeństwie, które, lubo go mniej jak hańby chronić się należy, silniejsze jednak na umysłach większej części ludzi czyni wrażenie.
VI. Czy będziecie mogli mieć pewny pokój, kiedy ujrzycie w Rzymie Antoniusza, czyli raczej Antoniuszów? chyba że może lekce sobie ważycie Lucyusza. Ja nawet Kaja lekce nie ważę. Lecz jak widzę, Lucyusz będzie panował; jest bowiem patronem trzydziestu pięciu plemion, którym, podzieliwszy się z K. Cezarem mocą mianowania na urzędy[1], prawo głosowania odjął: jest patronem centuryj stanu rycerskiego, któremu także prawo głosowania odebrał: jest patronem byłych trybunów wojskowych, nakoniec patronem środka ulicy Janusa. O! bogowie! kto będzie mógł wytrzymać jego potęgę? zwłaszcza kiedy grunta tym ludziom rozda. Kto kiedy przywłaszczył sobie tyle władzy nad wszystkiemi plemionami, nad stanem rycerskim, nad trybunami wojskowymi? czy myślicie że Grachów potęga była większa, niżeli byłaby tego wysiekacza? Nazywam go wysiekaczem nie w tem rozumieniu, w jakiem czasem także M. Antoniusza nazywają, ale jak ten wyraz rozumieją ci, co po łacinie mówią. Ten wysiekacz bił się w Azyi. Przybrawszy w zbroję Tracką kamrata i przyjaciela swego, zamordował go, kiedy ten nieborak ratował się ucieczką, ale i sam świetną ranę odebrał, jak świadczy blizna. Kto przyjaciela zamordował, jak sobie przy danej okazyi z nieprzyjacielem postąpi? Kto to dla zabawki uczynił, czegóż myślicie dla zysku nie uczyni? Czy nie podzieli znowu na dekurye złych obywatelów[2]? czy nie poruszy tych, którym grunta nadał? czy nie sprowadzi wygnańców? A do M. Antoniusza czy się nie zbiegną w każdym rozruchu wszyscy hultaje? Choćby nie było innych prócz tych, którzy z nim są, i tych, którzy mu tu otwarcie sprzyjają, małoli ich będzie?