dnego, coby mi zupełnie był obcy. Jak haniebny był dzień wczorajszy dla nas ludzi konsularnych! Znowu posłów? Jak to? miałżeby on na rozejm zezwolić? Wobec konsula, w oczach posłów, tłukł taranem mury Mutyny, pokazywał posłom szańce, roboty oblężnicze: póki tam byli, na chwilę nawet dobywania nie przestał. Do niego posłów? po co? żebyście za ich powrotem bardziej się jeszcze przelękli?
Lubo zaraz z początku nie zdawało mi się posłów wyznaczać, tem się pocieszałem, że gdy od Antoniusza wzgardzeni, odrzuceni powrócą, i powiedzą senatowi, że nie tylko, jakośmy rozkazali, z Gallii nie ustąpił, ale nawet od Mutyny nie odstąpił, że z D. Brutusem widzieć się im nie pozwolił, myślałem że zapaleni nienawiścią, gniewem oburzeni, wszyscy, bronią, końmi, ludem D. Brutusowi dopomożem. A myśmy bardziej jeszcze na sercu upadli, kiedyśmy prócz śmiałych i zbrodniczych zamachów, pychę i zuchwalstwo Antoniusza poznali. Oby L. Cezar w lepszem był zdrowiu, Serwiusz Sulpicyusz między żyjącymi się liczył! Lepiejbyśmy tej sprawy we trzech bronili, niżeli ja teraz sam jeden. Z boleścią bardziej, niżeli z ubliżeniem powiadam: opuszczeni jesteśmy, tak jest, jesteśmy opuszczeni, senatorowie, od najprzedniejszych obywateli; ale jak już często powiedziałem, ktokolwiek w tak wielkiem niebezpieczeństwie śmiałą i mądrą da radę, konsularnym człowiekiem będzie. Coby mieli dodać nam odwagi, posłowie za powrotem swoim strachu nas tylko nabawili, ale nie mnie, jakkolwiek dobre powzięli mniemanie o człowieku, do którego byli posłani, a nawet warunki jego przyjęli.
VIII. Przez bogów nieśmiertelnych! gdzie się podziała tęgość charakteru, gdzie zwyczaj przodków naszych? K. Popilliusz, za czasu ojców naszych, posłany do króla Antiocha, zapowiedzią mu słowy senatu, żeby od oblężenia Alexandryi odstąpił. Gdy król odwlekał, prętem około niego stojącego określił i rzekł, że go senatowi doniesie, jeżeli mu pierwej nie odpowie co uczynić myśli, nim z tego koła wynidzie[1]. Pięknie sobie postąpił Popilliusz: wyobrażał bowiem senat i władzę ludu Rzymskiego, której kto nie słucha, nie tylko poleceń jego przyjmować, ale i z nim samym żadnego społeczeństwa mieć nie należy. Miałżebym przyjmować polecenia od człowieka, który lekce ważył polecenia senatu? albo sądzić
- ↑ Livius, XLIV, 19, XLV, 12.