Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/508

Ta strona została przepisana.
FILIPPIKA
DZIEWIĄTA
MIANA W SENACIE.

I. Radbym był, senatorowie, gdyby bogowie nieśmiertelni tak byli zrządzili, iżbyśmy raczej żyjącemu Serw. Sulpicyuszowi dzięki składali, a niżeli po śmierci zaszczyty dla niego obmyślali. Gdyby ten mąż sam mógł zdać sprawę ze swego poselstwa, nie wątpię że powrót jego i nam byłby miły, i Rzeczypospolitej zbawienny; nie żeby L. Filippowi i L. Pizonowi schodziło na gorliwości i troskliwości w dopełnienia tak ważnego zlecenia i obowiązku, lecz że Serw. Sulpicyusz przechodził ich wiekiem, równie jak wszystkich modrością, a nagle wydarty sprawie, poselstwo osierocone i nadwątlone zostawił.
Jeżeli jakiemu posłowi cześć zasłużoną po śmierci oddano, żadnemu słuszniej nie należy jak Serw. Sulpicyuszowi. Inni, którzy na poselskim urzędzie zmarli, bez żadnej bojaźni śmierci, prócz niebezpieczeństwa niepewnego życia, z domu wyjechali: Serw. Sulpicyusz puścił się w drogę z niejaką nadzieją dojechania do M. Antoniusza, ale bez żadnej nadziei powrotu. Chociaż był tak cierpiący, iż nic dobrego sobie nie obiecywał, kiedy do słabego zdrowia przyłączą się trudy podróży, nie wahał się atoli doświadczyć, ażali przy ostatniem nawet tchnieniu nie mógł przynieść jakiej pomocy Rzeczypospolitej. Jakoż, ani ostrość zimy, ani śniegi, ani daleka podróż, ani drogi nieutarte, ani wzmagająca się choroba, nic go nie powstrzy-